Boją się, że będą musieli decydować, kogo ratować, a kogo zostawić na śmierć. Myślą o tym, kto za nich spłaci kredyt, jeśli nie wrócą do domu. Na wojnę z wirusem medycy idą z pustymi rękami.
„Przyszłam rano na dyżur, brakowało środków ochrony osobistej, a przede wszystkim płynów do dezynfekcji rąk. Zadzwoniłam na oddział, żeby skonsultować, czy mają płyny na zbyciu? Nie mają. Zostałam przekierowana do działu zaopatrzenia. Po 30 minutach usłyszałam, że płyny skończyły się wczoraj.
– To czym mam dezynfekować ręce po badaniu pacjentów?
Odpowiedź: – Proszę iść na inny oddział i sobie wziąć.
Na cały szpital było dziewięć maseczek z filtrem i dwa kombinezony.
Polityka
14.2020
(3255) z dnia 31.03.2020;
Temat z okładki;
s. 10
Oryginalny tytuł tekstu: "Stan duszności"