Kiedy polskie miasta marzą o budowie obwodnicy, jest jedno, które ma odwrotne marzenie. To... Augustów. To samo miasto, które kilkanaście lat temu było ogólnopolskim symbolem walki mieszkańców z zalewającą ich falą tirów. To właśnie pod Augustowem rozgrywały się słynne bitwy działaczy ekologicznych z drogowcami, gdy ówczesny premier Jarosław Kaczyński nakazał, aby nie zważając na przepisy środowiskowe, budować obwodnicę przez dolinę rzeki Rospudy. Naruszenie obszaru Natura 2000 doprowadziło do interwencji Brukseli i budowę trzeba było przerwać. Ostatecznie trasę zmieniono i dziś sznur tirów zmierzających na Litwę dużym łukiem omija Augustów.
Dlatego augustowianie przerazili się, kiedy dowiedzieli się, że tiry powrócą. Miasto ma pecha, że leży na rozwidleniu dwóch dróg krajowych – ósemki i szesnastki. DK8 omija dziś od zachodu obwodnicą miasto i prowadzi do granicy z Litwą w Budzisku. Ale DK16 nadal przechodzi przez Augustów, a potem przez Puszczę Augustowską do drugiego przejścia z Litwą w Ogrodnikach. Ta trasa jest dziś niedostępna dla wielkich ciężarówek, bo nie została dostosowana do wymaganej przez unijne przepisy nośności. Jednak Polska ma obowiązek przebudować drogi, a tym samym udostępnić przejazd przez Augustów aż do Ogrodnik. To jest zresztą polityczny projekt PiS zwany Via Carpatia, trasy wiodącej z Litwy przez Białystok, Lublin, Rzeszów na Słowację.
GDDKiA szykuje się do budowy, bo augustowska inwestycja znalazła się na rządowej liście 100 obwodnic obiecanych przez premiera Morawieckiego. Idea jest taka, by wschodnią obwodnicę Augustowa odsunąć od zabudowań i poprowadzić krótką trasą przez las otulający miasto. Burmistrz Augustowa nie zgadza się na to. Domaga się, aby obwodnica została poprowadzona dużym łukiem od wschodu, omijając miasto oraz jego największe atrakcje: jeziora Sajno, Białe i Studzieniczne.