Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Pan się kładzie

– Co pan we mnie wlał? – pytam. – Ochrona danych osobowych plus elektrolit – odpowiada uprzejmie jak (prawie) wszyscy.

Od kilku dni miałem niewysoką, ale jednak temperaturę. Ponieważ rodzina wie, ile mam lat, a niektórzy jej członkowie zwracają się do mnie nawet per „dziadku”, całe to towarzystwo, odpowiednio zaniepokojone, zebrało się u mnie w domu. Niektórzy udali się od razu tam, gdzie stoją konfitury – do kredensu, gdzie w kąciku babci są słodycze, do lodówki, do baru czy wreszcie do komody, w której mieszkają zabawki.

Gdy pragnienie zostało ugaszone, ustalono, że ponieważ dziadek należy do kategorii najwyższego ryzyka zakażenia koronawirusem (i jest z tego dumny, bo cóż to byłby za honor należeć do kategorii średniego lub nie daj Boże małego ryzyka?), wobec tego należy go zgłosić do sanepidu. Nie była to konkluzja dla mnie przyjemna, gdyż sanepid kojarzył się z badaniem przegniłego mięsa dodawanego do kebabów lub salmonellą na koloniach w Mielnie. No, ale trudno, skoro rozkłada się dziadek, trzeba dzwonić. Był już późny wieczór. Łukasz (mój ukochany pasierb, psycholog), ku mojemu zdumieniu, dodzwonił się gdzie trzeba, po czym zakomunikował nam, że po dziadka przyjedzie karetka. Babcia zaczęła pakować moje rzeczy osobiste, w tym sweter (ktoś nam opowiadał – jak się miało okazać, bardzo słusznie – że „tam u nich” jest bardzo zimno) i lekarstwa, bez których nie mogę żyć. Agnieszka Osiecka mówiła w takich okolicznościach, że Polak, jak wychodzi z domu, to zawsze bierze płaszcz, bo nigdy nie wie, po ilu latach wróci.

Po krótkiej dyskusji, jak należy się ubrać w sobotnie popołudnie do sanepidu, wyszedłem tak, jak stałem, do figury, „casual but elegant” – jak mówi mój ulubiony były zięć. Kierowca karetki był ubrany bardziej stosownie do okazji, w biały kombinezon, jakie oglądamy w telewizji. Zaprosił mnie do środka, sam zaś kontynuował rozmowę radio-telefoniczną pełną zgrzytów i trzasków, w których powtarzały się słowa „Wolska czy Wołoska, Wołoska czy Wolska”.

Polityka 22.2020 (3263) z dnia 26.05.2020; Felietony; s. 79
Reklama