– Co pan we mnie wlał? – pytam. – Ochrona danych osobowych plus elektrolit – odpowiada uprzejmie jak (prawie) wszyscy.
Od kilku dni miałem niewysoką, ale jednak temperaturę. Ponieważ rodzina wie, ile mam lat, a niektórzy jej członkowie zwracają się do mnie nawet per „dziadku”, całe to towarzystwo, odpowiednio zaniepokojone, zebrało się u mnie w domu. Niektórzy udali się od razu tam, gdzie stoją konfitury – do kredensu, gdzie w kąciku babci są słodycze, do lodówki, do baru czy wreszcie do komody, w której mieszkają zabawki.
Gdy pragnienie zostało ugaszone, ustalono, że ponieważ dziadek należy do kategorii najwyższego ryzyka zakażenia koronawirusem (i jest z tego dumny, bo cóż to byłby za honor należeć do kategorii średniego lub nie daj Boże małego ryzyka?
Polityka
22.2020
(3263) z dnia 26.05.2020;
Felietony;
s. 79