Kraj

Wirusem pisane

Choć wobec śmierci wszyscy jesteśmy ponoć równi, to bogatsi są równiejsi.

Dawno już nie kopałem piłki z Kubą, nie huśtałem Antosia na kolanach, nie czuliłem się z Hanią i nie rozmawiałem z Jankiem o jego planach po maturze. Wirus odciął mnie od wnuków, a wnuki od dziadka. Z tym że one nie rozpaczają z tego powodu, a dziadkom zatruwa to życie. Czytałem kiedyś rozmowy psycholożki i pisarki Justyny Dąbrowskiej z ludźmi w poważnym wieku: Michał Głowiński, Andrzej Strumiłło, Wanda Wiłkomirska, Hanna Świda-Ziemba i inne znakomitości. Wielu z nich z wdzięcznością mówiło o wpływie dziadków i babć na ich formowanie. Wirus nam to zabrał, zbombardował życie rodzinne i towarzyskie. W „trzecim wieku” ma się już bardzo niewielu przyjaciół, a jeśli w dodatku odcięli się od świata, to jak kultywować przyjaźń, jak być aktywnym na starość, co tak zalecają lekarze?

Moja córka, będąc w klasie maturalnej w szkole amerykańskiej, miała obowiązek odbywania praktyki. Jej zadaniem była opieka, że tak powiem „społeczna” czy „towarzyska”, nad pewną staruszką przykutą do wózka w domu opieki. Do obowiązków Agaty należał dwugodzinny spacer i rozmowa, rozmowa, jeszcze raz rozmowa, żeby ten mózg i aparat mowy starszej pani pracowały. A z kim mamy rozmawiać my – jeszcze żywi, ale już osamotnieni przez tych, którzy odeszli? Odejdziemy w ciszy, a nasi bliscy będą się zastanawiali – pójść czy nie pójść na pogrzeb? (Błagam – NIE!).

„Utrzymanie dystansu społecznego pozwala nam wyobrazić sobie, jak żyją nasi rodzice i dziadkowie – pozostawanie w domu to przecież ich sposób życia nie tylko przez ostatnich kilka miesięcy” – pisze wybitny intelektualista bułgarski Iwan Krastew w najnowszej książce „Nadeszło jutro. Jak pandemia zmienia Europę” (Wydawnictwo Krytyki Politycznej, przełożył Michał Sutowski).

Polityka 32.2020 (3273) z dnia 04.08.2020; Felietony; s. 87
Reklama