Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Powrót do ideologii

Nie wiemy, w jakim języku artykułować nasze moralne żądania i komu powierzyć pracę nad ich realizacją.

Czy mamy odwagę zastanawiać się nad tym, jakiego chcielibyśmy społeczeństwa? Utopiści szczęśliwych stuleci dziecięctwa nowoczesności dość się już naprodukowali. Nazbyt czujemy się dojrzali i odpowiedzialni, żeby wdawać się w marzenia o postępie moralnym, politycznym i cywilizacyjnym. Nauczono nas bowiem, że od marzeń tylko krok do ideologii, a od ideologii jeszcze tylko jeden do przemocy. Trudno jednakże tak zupełnie wyrzec się myślenia o przyszłości. Przecież odpowiedzialność zakłada jakieś planowanie, a co najmniej zapobiegliwość. Poza tym jakże mielibyśmy wyrzec się nadziei, że nasze dzieci i wnuki będą żyły w lepszym świecie?

Optymizm nie jest wprawdzie jakoś szczególnie na miejscu, gdy ziemia nam się gotuje, a demokracje chwieją się w posadach, lecz tym bardziej wiele rzeczy chcemy zmienić, i to jak najszybciej. Aby uniknąć sprzeczności między ideologicznym zapałem wizjonera, którego się wystrzegamy, a egoizmem i krótkowzrocznością, których wystrzegamy się jeszcze bardziej, swoje postępowe dezyderaty kierujemy do polityków i państwa, szerokim łukiem obchodząc masy. Masom wolno być, jakie chcą, byleby elity władzy były wolne od uprzedzeń, zacofania i korupcji.

A jednak tak się zrobić nie da. Nie będzie progresywnej polityki bez ewolucji moralnej mas, bo przecież to masy mają sobie tych polityków wybrać. Jeśli lewica wyobraża sobie, że naród wybierze program socjalny, a lewicowy rząd przemyci w pakiecie socjalnym aborcję, świeckie państwo i inne zbożne a postępowe reformy, to grubo się myli. Populiści zawsze będą pół kroku przed lewicą, a dyskurs nienawiści i resentymentu zawsze będzie bardziej atrakcyjny niż dyskurs inkluzji i równości. Bo ludzie nie chcą być równi i wszystkich kochać. Wolą być u siebie i mieć spokój.

Nikt nie ma odwagi, aby postawić pytanie, co zrobić, żeby nasi potomni, czyli Polacy połowy XXI w.

Polityka 5.2021 (3297) z dnia 26.01.2021; Felietony; s. 90
Reklama