Czy mamy odwagę zastanawiać się nad tym, jakiego chcielibyśmy społeczeństwa? Utopiści szczęśliwych stuleci dziecięctwa nowoczesności dość się już naprodukowali. Nazbyt czujemy się dojrzali i odpowiedzialni, żeby wdawać się w marzenia o postępie moralnym, politycznym i cywilizacyjnym. Nauczono nas bowiem, że od marzeń tylko krok do ideologii, a od ideologii jeszcze tylko jeden do przemocy. Trudno jednakże tak zupełnie wyrzec się myślenia o przyszłości. Przecież odpowiedzialność zakłada jakieś planowanie, a co najmniej zapobiegliwość.