Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Dobro poległo

Wiem, że to było tydzień temu, czyli w starożytności, ale pisowskiej, nie spartańskiej.

Zdjęcie z pociągu do Kijowa: naszych dwóch strategów pochylonych nad mapą, obok premierzy Czech i Słowenii. Ten drugi, Janša, to ideologiczny brat polskiej pary. Kaczyński wskazuje na kącik mapy: O, to bladoniebieskie, to chyba szosę budują, bo się urywa… Nie, to rzeka – szepcze Morawiecki. Jak to, rzeka się urywa? – pyta prezes. Bo wpada do morza – znów szepcze premier. Daj spokój, jak oni te mapy rysują – wznosi oczy do góry nasz szef od bezpieczeństwa. Nie wiem, czy tak było, ale mogło tak być. Dla kogo to tandetne przedstawienie? Oczywiście dla żelaznych szeregów, które rdzewieją, lecz wciąż wierzą, że wicepremier odnowi nasze siły zbrojne i zrobi pisowski monolit z polskiego społeczeństwa.

W Kijowie delegacja wita się z Wołodymyrem Zełenskim. Nasz prezes z ul. Mickiewicza stoi prawie tyłem do gospodarza i z kimś sobie prywatnie gęga. Chyba naprawdę prezydenta Ukrainy ma poniżej szelek. Później udostępni światu swój genialny plan: NATO, pod osłoną czołgów i wojska, wjedzie na Ukrainę, by przeprowadzić misję… pokojową. Putin musi się zgodzić. Trzask prask i po wojnie. Biden najwyraźniej na to nie wpadł i Kaczyński jest górą. A potem może udostępnimy Ukrainie Polski Ład wraz z ekspertami od jego wprowadzania? Taki prezent na pewno przyjmą z zachwytem.

Oficjalnie ten wyjazd miał być wsparciem dla walczącego o wolność narodu. Nieoficjalnie – piarowym zagraniem, które podniesie sondażowe słupki partii rządzącej. A okazał się szopką ze stałego repertuaru naszych wodzów od siedmiu boleści. Podróż delegacji premierów do Kijowa była organizowana przez polski rząd. Jechali pociągiem. Nie mogli przy okazji dołączyć wagonu z lekarstwami i sprzętem medycznym? A gdy wracali, przywieźć kilkunastu rannych, wymagających pomocy lekarzy specjalistów czy operacji ratujących życie?

Polityka 13.2022 (3356) z dnia 22.03.2022; Felietony; s. 89
Reklama