Młodzieżowe Słowo Roku to ciekawy plebiscyt. Zazdroszczę bystrym i dowcipnym ludziom, którzy wymyślają nowe powiedzonka. Bogactwa w języku nigdy dość. Jeśli jednak jakąś lukę semantyczną wypełnia wysoko notowany w konkursie zwrot „Kto pytał?”, to chyba tylko w leksyce okrucieństwa i poniżania. Jak gdyby wciąż za mało było złorzeczeń. Jak gdyby ranić trzeba było coraz to nowymi, niezużytymi jeszcze słowami. Lecz tym razem przydarzył się zwrot bardziej od innych filozoficzny. Cui bono? – dla czyjego dobra? Unde malum? – skąd zło? Filozofia kocha sentencjonalne, krótkie pytania. Żeby nadać sprawie filozoficzny bieg, trzeba by ująć ją z łacińska. A więc: Qui petivit? – kto pytał?
Dawniej to się mówiło „nikt się ciebie o zdanie nie pytał” albo „Dobra, dobra, nie nudź!”, albo po prostu „Nie filozofuj!”. Wszystkie te gaszące, ucinające czyjś nazbyt rozwlekły dyskurs bądź dywagacje nie na temat, były, owszem, nieprzyjemne, ale „Kto pytał?” to dzięki swej lapidarności nowa jakość i wyższy poziom wzgardzenia drugim człowiekiem. Qui petevit? Wiadomo, nemo! Adresatem pytania jest „nikt”. Rozglądamy się dookoła, a „nikta” nie ma.
Dzieci i ryby głosu nie mają, mówiło się kiedyś. Dorośli gasili w ten sposób ten mały płomyk samodzielności i poczucia godności, który przedwcześnie zapalił się w młodym umyśle. Ani to mądre było, ani dowcipne, lecz przynajmniej dawało nadzieję: na razie jesteś mały i twój głos się nie liczy, lecz kiedy dorośniesz, to się zmieni. Dziecko mogło pocieszać się tą obietnicą. W końcu kto jest dzieckiem, kiedyś dzieckiem być przestanie. Każdy ma tę gwarancję.
Za to „Kto pytał?” niczego nie gwarantuje, a nawet nie daje nadziei.