Zgubił się pan pod własnym domem? – zapytała sąsiadka, zaglądając mi przez ramię, gdy próbowałem wpisać nazwę w mapy Googla.
– Szukam szewca – odpowiedziałem, walcząc na zimnie z niepowiększającym się ekranem. – Usługi szewskie w Katowicach! – zawołałem zdesperowany do ekranu.
– No przecież na Kościuszki jest od zawsze – odpowiedział mi tylko głos sąsiadki.
– Wiem, że był, ale wolałem sprawdzić, czy nie zlikwidowany albo przeniesiony. Tu wszystko aktualizują – stuknąłem w martwy chwilowo aparat.
– No, jak tak, to już nie ma sensu się uczyć i niczego pamiętać. Poza tym można było zapytać mnie – dodała niespodziewanie urażona i zostawiła mnie z głuchym telefonem.
Na zakończenie ubiegłego semestru zadałem studentom do napisania esej mający objaśnić dziwny fragment „Lalki”, w którym pan Ignacy zanotował w swoim prywatnym katalogu, że subiekt Mraczewski był w operze z Matyldą i siedzieli w ósmym rzędzie. Jak podaje narrator, „w tym samym katalogu również posiadają notatki dwaj inni jego koledzy, a także inkasent, posłańcy, nawet – służący Paweł. Skąd Rzecki znał podobne szczegóły z życia swych współpracowników? Jest to tajemnica, z którą przed nikim się nie zwierzał”. I nie zwierzy się do końca powieści. Zaproponowałem studentom, aby spróbowali rozwiązać tę tajemnicę, używając do tego „sztucznej inteligencji”, czyli programu GPT. Zapewniłem, że ocenię pracę tak samo, jakby była w całości ich własna. Jedni skorzystali, inni nie; żaden z esejów nie był w całości napisany przez program. Dwa wnioski płynące z lektury tych prac były dla mnie alarmujące. Otóż ani jeden esej stworzony przy pomocy podstawowej wersji GPT przez nieprzeszkolonych użytkowników nie został oceniony negatywnie i wszystkie były napisane dużo bardziej poprawnie językowo niż prace przygotowane przez studentów samodzielnie.