Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Sztuka trzeźwienia

Literatura nie jest pisana z myślą o literaturoznawcach, podobnie jak elektryczności nie produkuje się dla elektryków.

„Coś by pan przeczytał?” – zapytała sąsiadka, dołączając do mnie przed szybą księgarni.

„Nie wiem, ale te dwie bym kupił” – skinąłem brodą na miętową i różową okładkę.

„To po co je kupować, jak nie do czytania? Chyba że pan jest zbieraczem” – spojrzała na mnie podejrzliwie.

„Kiedyś czytałem więcej, teraz musi mi wystarczyć kupowanie, trzymanie w ręce i czytanie po kilka stron dziennie kilku książek naraz, bez nadziei, że je kiedyś skończę” – tłumaczyłem się nie wiedzieć po co.

„A może mniej seriali i mniej internetu?” – zasugerowała złośliwie. I jakby jej było mało, dodała: „A ma pan jeszcze w ogóle jakąś przyjemność z czytania, jeśli pan tak wciąż przerywa?”.

Kiedy jako student polonistyki pracowałem przez miesiąc w pewnej państwowej wytwórni wódek gatunkowych, doznałem dwóch objawień. Pierwsze uświadomiło mi, że wśród najważniejszych alkoholi tylko „wódka” ma rodzaj żeński. Drugie, że literatura nie jest pisana z myślą o literaturoznawcach, podobnie jak elektryczności nie produkuje się dla elektryków. To ostatnie przyszło do mnie w postaci Heńka, który o mało nie sprawił, że rzuciłem studia. Obaj byliśmy nowi w tej robocie, ale on, starszy na oko z 10 lat, zaliczył już parę innych miejsc. Pracowaliśmy razem przy rozładunku brudnych butelek, które szły do myjni. Już pierwszego dnia, jak tylko dowiedział się, co studiuję, zaczął się nade mną pastwić. „Pamiętasz jak się nazywał ten Krzyżak, co się powiesił?” – rzucał od niechcenia. „Ciekawe czy wiesz, kto kupił place od Niechciców” – dręczył. Albo niby z ciekawością pytał: „Czytam teraz »Krakowskie przedmieście…« Rudnickiego – lubisz go?

Polityka 25.2023 (3418) z dnia 13.06.2023; Felietony; s. 89
Reklama