Passent, nie podpowiadaj. W Polsce podpowiadanie było dawno temu wręcz dobrze przyjmowane. Kto nie podpowiadał, ten zdrajca. Tymczasem w szkole amerykańskiej pierwszego dnia zajęć zdarzyło mi się tylko naprowadzić koleżankę na prawidłową odpowiedź, a natychmiast cała klasa wraz z odbiorczynią mej pomocy spojrzeli na mnie tak karcącym wzrokiem, że rychło wytarłam swą gafę gumką ze wstydu. Jednak korzystając z tego, że przebywam teraz w Niepodległej, podpowiadam. Widzimy przecież, jakie męki cierpią rzecznik partii wraz z naczelnikiem przy formułowaniu pytania referendalnego, obracają je w jamie ustnej niczym niedogotowane kartofle. Podrzucam zatem ściągawkę z listą możliwych pytań:
1. Kawa czy herbata? 2. U mnie czy u ciebie? 3. Krowie czy owsiane? 4. Na jeźdźca czy na pieska? 5. Do kina czy na film? 6. Mono czy stereo? 7. Działka ROD czy Rodos? 8. Czy przyjmujesz ustawę, która zakazuje wjazdu do Polski obcym, chyba że są biali, zdrowi, ochrzczeni i są chirurgami z nostryfikowanym dyplomem na wydziale medycyny katolickiej uniwersytetu Jasna Góra College?
Mogą państwo dopisywać swoje pytania, śmiało. Wszak prezes już nie raz zapowiadał, że nad Wisłą mamy mieć drugi Budapeszt, potem twierdził, że jeśli chodzi o zarobki, to jesteśmy drugą Japonią, a niedawno uznał, że idziemy do przodu jak Kanada. Możemy zatem od października być drugą Szwajcarią i o wszystkim decydować w demokracji bezpośredniej.
A propos pytania nr 7: działka czy Rodos? Dzięki social mediom krążą setki tysięcy obrazków płonących greckich wysp, a mimo to rodacy masowo wykupują wycieczki do krajów, gdzie można sobie pływać w basenie z drinkiem w ręku i widokiem na dymiącą okolicę.