Kraj

Dobry tytuł

Można już w Polsce bezkarnie rozmawiać w obcych językach. Trzeba było znajomość języków obcych równać w dół do asów takich jak Pierwszy Narciarz RP.

Wczoraj na Nowym Świecie podeszła do mnie zagubiona turystka z Kolonii i po niemiecku udzieliłam jej wskazówek. Na plac Szembeka jej się zachciało, na bazarek. Nikt nam nie wybił zębów. Czy Jarosław Kaczyński wyzywa premiera Tuska od agentów niemieckich z zazdrości? Premier z politykami państw, w których mówi się po niemiecku, jako Kaszub, porozumiewa się swobodnie, więc łatwiej mu przy stole wynegocjować dla nas dobre warunki, w kuluarach wymieniać złośliwości, być zapraszanym na ploteczki.

Część ludzi z dawnej opozycji wciąż nie dość cieszy się lepszym klimatem dla Polski w Europie, bo po długim czasie mroku trudno uwierzyć w swobodę. Suweren powinien otrzymać teraz pakiety wyjazdowe na detoks antypopulistyczny. Słowo „pakiety” to nowy trend językowy. Były już „resorty”, „polskie strefy” i „all inclusive”, a teraz są pakiety na bankiety. A na nich mogłoby być tak: siedzimy sobie w kręgu obywateli straumatyzowanych wybuchami talentu barda Jana Pietrzaka, rasistowskim przekazem serwowanym w publicznych mediach i powoli gdzieś w salce w Ciechocinku ktoś się otworzy. Wtrąci coś po śląsku czy francusku, zwierzy się z trudności w rekultywacji odzyskanego parku po francuskiej prababce lub zakładu w Łodzi po żydowskim dziadku. Á propos Łodzi. Miasto to należy do najszybciej wyludniających się w Polsce. Powodem jest m.in. brak wygodnych połączeń PKP. To serce Polski, stąd mieszkańcy powinni mieć ekspresowy dojazd wszędzie. Powojenna stolica kultury, miasto Tuwima, Rubinsteina, Filmówki – tu powinno się wjeżdżać na gwarny dworzec i pędzić do miasta. Tymczasem na dworcu Łódź Kaliska, w nowoczesnej podziemnej szklanej hali nielotów, jest zawsze pusto, hula wiatr, brak usług. Gdy tu wysiadam, zawsze z tyłu głowy pojawia się myśl: to już?

Polityka 3.2024 (3447) z dnia 09.01.2024; Felietony; s. 86
Reklama