W internetowym serwisie Vimeo można za darmo obejrzeć dokument zatytułowany „Well fed” („Dobrze odżywieni”) poświęcony produkcji żywności i rolniczej biotechnologii. Jego autorami są dwaj Holendrzy: producent filmowy Karsten de Vreugd oraz dziennikarz naukowy i doktor biologii Hidde Boersma. Pierwszy określa się jako zdeklarowany przeciwnik organizmów genetycznie zmodyfikowanych (GMO), a więc takich, w których dokonuje się zmian DNA za pomocą narzędzi inżynierii genetycznej. Boersma uważa zaś, że rośliny GMO to wielka szansa dla rolnictwa i ochrony środowiska. Realizując swój film, obydwaj pojechali m.in. do Bangladeszu. Tam przyglądali się uprawom bakłażana.
Truć lub przyjąć GMO
To drugie po ziemniaku najpopularniejsze warzywo w tym kraju. Często uprawiane na małych poletkach przez jednych z najbiedniejszych rolników na świecie. Niestety, oberżynę atakuje wiele szkodników, m.in. ćma z gatunku Leucinodes orbonalis. Dlatego rośliny trzeba opryskiwać preparatami owadobójczymi (insektycydami) przynajmniej dwa–trzy razy w tygodniu, a zdarza się, że i dwa razy dziennie. To oznacza nawet ponad sto razy w ciągu sezonu i wydatki na środki ochrony roślin sięgające 35–40 proc. całkowitych kosztów upraw. Mimo to rolnicy tracą aż 30-60 proc. swoich plonów, a połowa zgłasza problemy zdrowotne spowodowane tak częstymi opryskami wykonywanymi ręcznie bez odpowiednich zabezpieczeń. Ponadto pojawiają się kłopoty ze zbyt dużymi pozostałościami substancji chemicznych na bakłażanach.
W ostatnich latach sytuacja biednych farmerów w Bangladeszu zaczęła się zmieniać. W filmie holenderskich dokumentalistów można zobaczyć uderzającą scenę: rolnik ustawia na stole ponad 50 opakowań insektycydów, których używał do tej pory do opryskiwania swojego małego poletka bakłażanów.