Te przyjemności, duże i małe
Te przyjemności. Po co zwierzęta się masturbują i uprawiają seks oralny
Dlaczego naczelne się onanizują? Odpowiedzi na to pytanie szukali autorzy pracy opublikowanej w czerwcu w „Proceedings of the Royal Society B”. Przebadali powiązania masturbacji z najróżniejszymi czynnikami środowiskowymi, społecznymi, zdrowotnymi. I doszli do wniosku, że samozaspokojenie zwieńczone orgazmem oczyszcza cewkę moczową, a tym samym zmniejsza ryzyko i dokuczliwość chorób przenoszonych drogą płciową. Tylko po co ewolucja miałaby utrwalać zachowanie, które nie prowadzi do zapłodnienia? Nad tym pytaniem głowią się autorzy i tej, i wielu innych podobnych prac. Przecież seks zużywa czas i energię, a w takiej formie jest bezproduktywny.
Rozważania przedstawiające masturbację jako biologiczny „pusty przebieg”, bywają jednak nietrafione. Uczeni z Imperial College London opublikowali w lipcu na łamach „Nature Ecology and Evolution” pracę burzącą tok rozumowania, zgodnie z którym tylko heteroseksualny seks z penetracją waginalną jest korzystny dla rozrodu. Przez 3 lata analizowali żyjącą półdziko populację rezusów. Zanotowali, że samce, które angażowały się w zachowania seksualne z innymi przedstawicielami swojej płci (przy czym nie każde takie zdarzenie wiązało się z penetracją), nie tylko nie miały mniej potomstwa od innych osobników, ale wręcz odnosiły korzyści reprodukcyjne. Wzrastała bowiem ich szansa na kopulację reprodukcyjną z samicami. Zyskiwały też wyższą pozycję społeczną oraz prowadziły bogatsze życie w grupie. I co ważne, nie każdy badany akt seksualny zakończony był ejakulacją. Argument dotyczący oczyszczania cewki moczowej nie miał tu zatem racji bytu.
Możliwość
Doszukiwanie się jedynie mechanicznych konsekwencji niereprodukcyjnego seksu to przejaw braku zrozumienia złożonych interakcji i związków przyczynowo-skutkowych, jakie kierują zachowaniem zwierząt.