Sztuczna inteligencja

Kreml płonie – na obrazach autorstwa AI

Jeden z serii 30 obrazów zatytułowanych „Kreml płonie”. Ten w stylu Beksińskiego. Jeden z serii 30 obrazów zatytułowanych „Kreml płonie”. Ten w stylu Beksińskiego. @Krides/ Michał Podlewski / Twitter
Stworzenie kolekcji zajęło niewiele więcej czasu, niż trwał atak drona na Kreml.

Serhij Mochow, ukraiński wolontariusz zbierający środki na zakup dronów dla armii, z zawodu twórca gier wideo, przekonuje, że „Monet nigdy nie namalował płonącego Kremla, ale to narzędzie daje wyobrażenie, jak taki obraz mógłby wyglądać”. Kilka dni po tym, jak tajemniczy dron zaatakował siedzibę prezydenta Rosji, Mochow zamieścił na Twitterze serię ponad 30 obrazów zatytułowanych „Kreml płonie”, naśladujących style różnych malarzy, od Degasa i Renoira, po Picassa, Beksińskiego i Banksy’ego. – Nie mam pojęcia, co naprawdę stało się na Kremlu, ale jestem przekonany, że w trakcie wojny wielu z nas wizualizowało sobie tę scenę. Dla mnie to jedna z kilku rzeczy, które chciałbym w swoim życiu zobaczyć – mówi Mochow.

Gdyby malował Muchamat. pr.Gdyby malował Mucha

Gdyby malował Renoirmat. pr.Gdyby malował Renoir

Stworzenie całej kolekcji zajęło mu niewiele więcej czasu, niż trwał atak drona na Kreml, bo wykorzystał do tego Midjourney. To imponujące narzędzie zasilane sztuczną inteligencją, które zamienia opis słowny danej sceny w grafikę. Namaluj mi płonący Kreml w stylu Muchy lub Muncha – gotowe. Mochow zainspirował też innych, którzy pod jego propozycjami wstawiali kolejne, Kreml płonął nawet w komiksie, mandze, na witrażu.

Gdyby malował Toulouse-LautrecTwitterGdyby malował Toulouse-Lautrec

Gdyby malował Van GoghTwitterGdyby malował Van Gogh

Gdy patrzy się na ten sam płonący Kreml w tak różnych malarskich stylach – czy też ich przybliżeniach – poza potencjałem rozrywkowym narzuca się edukacyjny. Wspólny temat obrazów pozwala bowiem w mig, intuicyjnie wychwycić i porównać styl twórców z różnych epok i nurtów. I łatwo sobie na przykład wyobrazić, jak na lekcji sztuki uczniowie generują własne wymarzone sceny malowane pędzlami mistrzów – co zwykle kończyłoby się pewnie śmiechem, ale czasem może wizytą w muzeum.

Reklama