Seks i związki

Namiętność seniorów nie musi być tabu

Fot. Fot. Marta Frej
Zwykle nie myślimy o tym, że osoby po 60. czy 70. roku życia mogą mieć udane życie seksualne. Dlaczego?

W tym wieku wygodne łóżko to podstawa – jednomyślnie stwierdza małżeństwo Bienkiewiczów, wskazując na ogromne drewniane łoże pośrodku sypialni. Irena i Zbigniew jeszcze do emerytury uprawiali tu miłość codziennie, wyznając dewizę, iż dzień bez seksu jest dniem straconym. Choć obecnie biologia nie pozwala już 70-latkom na tak wiele, erotyka bynajmniej nie zniknęła z ich życia. Wzajemną intymność wyrażają dziś głównie w tzw. czynnościach seksualnych. – Nie wyobrażam sobie zaśnięcia obok męża bez pozycji na łyżeczkę. Jak jedno z nas chce się przekręcić, to drugie też to robi. No i zawsze wieczorem jest dużo czułości; mnóstwo pocałunków i dotyku – opisuje kobieta.

Seks penetracyjny, na który decydują się co najmniej raz w miesiącu, to wyczekiwany rytuał, do którego odpowiednio się przygotowują. Zapalają świece, wyjmują przeznaczane tylko na tę okazję kieliszki do szampana, włączają ulubioną playlistę. – Słuchamy muzyki, która od zawsze kojarzy nam się z seksem: King Crimson, Carlosa Santany czy Rolling Stonesów. Pijemy szampana, tulimy się, tańczymy. Są pocałunki, pieszczoty. Jest miłość francuska. Bez niej się już teraz nie obejdzie – opowiada Zbigniew.

Obecnie ok. 20 proc. polskiego społeczeństwa to osoby powyżej 65. roku życia. Dla porównania, jeszcze trzy dekady temu seniorzy stanowili jedną dziesiątą ludności. Specjaliści, interpretując sytuację demograficzną naszego kraju, podkreślają, że stopniowo przestajemy być społeczeństwem młodym. Najnowsze prognozy Głównego Urzędu Statystycznego przewidują, że do 2060 r. liczba osób w wieku 65 lat i więcej wzrośnie od 22 proc. do nawet połowy w porównaniu z 2022 r. Jednocześnie – według opracowania Global Burden of Diseases – oczekiwana populacyjna długość życia w zdrowiu wynosi dziś w Polsce ok. 60,5 roku dla mężczyzn i 64,3 roku dla kobiet. Wiele osób po sześćdziesiątce może i chce kontynuować dotychczasowy tryb funkcjonowania, w tym życie seksualne.

Upupiający obrazek

Jak wynika z raportu prof. Zbigniewa Izdebskiego „Zdrowie i życie seksualne Polaków w 2017 roku”, połowa respondentów w wieku 50–74 lata w ostatnim miesiącu uprawiała seks, oceniając swoją sprawność (tzn. zdolność do odczuwania pożądania i satysfakcjonującego kontaktu seksualnego) na 70 proc. Tymczasem w znacznej części społeczeństwa funkcjonuje stereotypowe myślenie o aseksualnej starości.

– Uważamy, że kiedy przechodzimy na zawodową emeryturę, to przechodzimy również na tę seksualną. Pokutuje przekonanie, że kobiece pragnienia i potrzeby kończą się wraz z menopauzą. Nie myślimy o tym, że osoby po 60. czy 70. roku życia mogą mieć namiętny seks – twierdzi edukatorka psychoseksualna i terapeutka Klaudia Latosik. – Do popkultury przebił się straszliwie upupiający obrazek, czyli dwoje staruszków siedzących na ławce nad stawem, trzymających się za ręce i karmiących gołębie. OK, to jest jeden z przejawów intymności, ale mając w mainstreamie tylko takie obrazy, trudno być aktywnym seksualnie i otwarcie o tym mówić.

Współcześnie w Polsce potrzeby seniorów redukowane są głównie do kwestii rehabilitacyjnych, czyli uporania się ze schorzeniami czy ograniczeniami. Większość usług publicznych budowana jest wokół niedołęstwa i chorób. – Zakłada się, że gdy wchodzimy w okres emerytalny, jedynym naszym celem jest przetrwanie. Mało jest działań wokół tego, że ktoś w wieku 60 lat może zmienić zawód, założyć firmę czy odkrywać swoją seksualność. Jeżeli osoby dojrzałe mają tak okrojony wybór tego, jak przeżywać swoją starość, to właśnie w taki sposób będą siebie postrzegać. I nastawiać młodsze pokolenia, że wiąże się ona wyłącznie z cierpieniem – kwituje ekspertka.

Ten kij ma dwa końce. Jeżeli młodsi traktują trzeci wiek jako skaranie boskie, nie sposób, by pozytywnie odnosili się do obecnych seniorów. – Z drugiej strony chodzi też o zaprojektowanie własnej starości. Używam tego korporacyjnego słowa specjalnie, bo dziś lubimy wszystko planować – komentuje psycholożka Olga Żukowicz. – My nie musimy oddawać losowi i genetyce swojego starzenia się. Pamiętajmy, że bycie aktywnym seksualnie jest dbaniem o swój dobrostan psychiczny i fizyczny. Obie specjalistki tworzą nieformalny kolektyw Srebrny Warkocz, zajmujący się edukacją seksualną osób dojrzałych.

Edukatorka podkreśla rolę młodego pokolenia we wsparciu osób dojrzałych w eksplorowaniu ich seksualności: – Synowie czy córki niejednokrotnie stanowią obciążenie dla swojego rodzica, pełniąc funkcję cerbera, ponieważ chcieliby mieć darmową opiekunkę do dzieci albo pilnują pamięci o swoim zmarłym rodzicu i nie wyobrażają sobie, żeby w jego miejsce pojawił się nowy partner.

Juwenalizacja starości

Z kolei współczesny dyskurs medialny zdominowany jest przez niebezpieczne ruchy antyaging czy slowaging. Juwenalizacja starości, wedle której przekonuje się nas, że mając 60 lat, możemy biegać maratony i być w pełni swoich sił, to w dużej mierze sztuczny twór, niemający faktycznego przełożenia na rzeczywistość. W owej dychotomii pomiędzy utartym przekonaniem, że „starość się Panu Bogu nie udała”, a nowoczesną optyką mówiącą nam, że „dobry staruszek to młody staruszek”, bardzo łatwo się zagubić.

Tymczasem seksualność seniorów to bardzo ważna sfera. Regularny seks, ale przede wszystkim wzajemny dotyk, przytulanie się czy całowanie znacząco wpływają na poziom ogólnej satysfakcji życiowej. Kontakt fizyczny z drugim człowiekiem uwalnia bowiem oksytocynę, czyli tzw. hormon dobrego samopoczucia. To neuropeptyd, dzięki któremu rodzice przywiązują się uczuciowo do swojego dziecka. Oksytocyna służy nam do pogłębiania relacji i poczucia bliskości z innymi, jednocześnie wpływając na nasze zdrowie psychiczne i fizyczne. Jest odpowiedzialna za wiele reakcji zachodzących w organizmie; działa antyoksydacyjnie, przeciwzapalnie, przeciwcukrzycowo, przeciwnowotworowo oraz hamuje procesy starzenia. Pomaga też obniżyć ciśnienie krwi, co z kolei zmniejsza ryzyko chorób serca i przyczynia się do zmniejszenia stresu i niepokoju.

– Przez pierwsze pięć lat naszego związku seks stanowiły tylko czułości: buziaki, dotyk, pieszczoty. I dziś, gdy kopulacja jest sporadyczna, wróciliśmy do tamtych początków: trzymania się za rączkę, pocałunków, głaskania. Zdajemy sobie sprawę z upływu lat, że i to za chwilę może się skończyć. Ale mentalnie ciągle czujemy, że spowalniamy ten czas. On biegnie szybko, ale nie w świecie naszych doznań – opowiada Irena, która poznała się ze swoim mężem jeszcze jako nastolatka. Kochającej się parze wciąż nietrudno o pociąg seksualny, a seks to bardzo ważny komponent trwałości związku: – Pozwala na tyle sprawnie rozładowywać napięcia, że trudne sytuacje czy różnice zdań natychmiast się niwelują. To oczywiście nie znaczy, że znikają, ale bliskość daje odprężenie, poczucie lekkości. Poza tym dzieje się coś fajnego. Jak są troski czy stresy, to dzielą się na dwójkę i łagodnieją, radość natychmiast się potęguje.

Czy starzejące się ciała przeszkadzają w seksie? – pytam małżeństwo. – Moje oczy widzą ciągle takiego samego młodego Zbysia. Myślę też, że natura wiedziała, co robi, że ten wzrok trochę osłabiła – żartuje Irena. – Za to mam problem z samoakceptacją. Złoszczę się na to, że jest mnie coraz więcej, że moja skóra jest coraz bardziej pomarszczona. I to jest trudne. Ale jak tylko zaczyna się wieczorna bliskość, to o tej swojej cielesności w ogóle nie myślę. Po prostu odpływam.

– Ircia dalej jest śliczna – idzie za ciosem Zbigniew. – Jest ciągle taka sama. Czasami się denerwuję, że mi się przytyło, mimo że codziennie rano ćwiczymy i dużo spacerujemy, ale generalnie godzę się z tym, co jest, ze swoją łysiną, z siwymi włosami.

Według Bienkiewiczów receptą na satysfakcję erotyczną przez całe życie jest szczerość i otwartość. – Jeśli jedno ma ochotę coś sprawdzić, to drugie bardzo chętnie się temu poddaje. W łóżku próbowaliśmy już wszystkiego, łącznie z gadżetami erotycznymi. A jeżeli komukolwiek coś nie pasuje, to ustalamy, że następnym razem tego nie robimy. Szczera rozmowa pozwala nam wprowadzać ciągłe modyfikacje, dlatego nigdy nie ma nudy – podsumowuje emerytka.

80-letni zakochani

Głównym problemem seniorów w prowadzeniu udanego życia seksualnego jest brak partnera. Badania prof. Izdebskiego pokazują, że odsetek osób w wieku 50–74 lat, które nawiązywały relacje seksualne poza stałym związkiem, jest dużo niższy od notowanego wśród tych przed 50. rokiem życia – 13 proc. wobec 34 proc. Dla osób starszych wartością bezpośrednio skorelowaną z seksem jest bowiem miłość.

Trudność w znalezieniu drugiej połówki dotyczy głównie kobiet, które w populacji osób po 60. roku życia stanowią większość. Jak podaje GUS, na 100 mężczyzn przypadało ich w ubiegłym roku 139. A przewaga liczebna pań wzrasta wraz z przechodzeniem do kolejnych grup wiekowych, np. w grupie 60–64 lata kobiety w 2022 r. stanowiły 53 proc., ale już wśród osób co najmniej 85-letnich aż 72 proc.

Z tym że zakochanie się nie jest rzeczą niemożliwą, nawet w podeszłym wieku.

Maria, 82-letnia emerytka, dwukrotna wdowa, doświadczyła wielkiej miłości, o której zawsze marzyła, dopiero cztery miesiące temu. Nowego partnera Piotra poznała w stowarzyszeniu seniorów. Jej poprzednie małżeństwa tylko z boku wyglądały na szczęśliwe. – Miałam ciężkie życie. W wieku 16 lat zostałam wykorzystana seksualnie, a później zmuszona przez rodzinę, żeby wyjść za mąż za tego człowieka, bo w tamtych czasach brak dziewictwa był równoznaczny z pozostaniem starą panną. Mąż był wysokiej rangi oficerem, a ja przez całe małżeństwo, czyli 37 lat, czułam się od niego gorsza. Drugi związek był swego rodzaju kontraktem: lubiliśmy się, ale to nie była miłość. Obaj mężowie umierali, długo chorując, co wymagało ode mnie wiele poświęcenia – opowiada.

Z kolei 79-letni Piotr żył przez ponad pół wieku w szczęśliwym związku z żoną, która zmarła cztery lata temu: – Byłem z nią bardzo związany. Po jej śmierci nie szukałem relacji, zostałem samotnikiem. Aż do momentu, kiedy znienacka pojawiło się we mnie uczucie.

– Byliśmy na spacerze z grupą seniorów, w pewnym momencie Piotr złapał mnie za rękę, a moje ciało zadrżało. Od tamtej pory już zawsze chodzimy za rączkę i blisko siebie. Coraz bardziej się w sobie zakochujemy – opisuje Maria. Początki ich związku to niekończące się rozmowy, czułe gesty i namiętne pocałunki. – Wiedziałam, że Piotr jest z natury nieśmiały i że ja muszę pociągnąć to dalej. Na randkę włożyłam najładniejszą koszulkę z haftem na dekolcie i rzuciłam, że bardzo długo nikt nie mył mi pleców – wspomina kobieta. Piotr kontynuuje: – Myślałem, że wejdzie do wanny, zacznie się kąpać i mnie zawoła. Okazało się jednak, że trzeba odprawić cały ceremoniał. Rozebrać ją, umyć, nabalsamować. Na początku tak się zawstydziłem, że zaplątałem się w haftkach stanika. Ale jak już delikatnie dotykałem jej ciała, czułem bezgraniczną przyjemność, pełne podniecenie.

Seks jest dla pary naturalnym dopełnieniem ich wzajemnych uczuć. Mężczyzna opowiada: – W ostatnich latach mojego małżeństwa nie było fizycznej bliskości, bo żona chorowała. Musiałem więc odzyskać formę. A teraz w łóżku czujemy się, jakbyśmy byli młodzi. Bardzo lubimy się głaskać i dotykać. Wszędzie. U nas nie ma ograniczeń w pieszczotach czy miejsc zakazanych. Nawet nie potrzebujemy wspomagaczy. Miłość jest dla nas najlepszym lubrykantem. Uwielbiam to, że każdy mój gest potrafi podniecić moją ukochaną. Maria dodaje: – Za każdym razem, jak się całujemy, pojawia się między nami wielkie napięcie seksualne. Ale nie zawsze kończymy w łóżku, choć jak tak się dzieje, to za każdym razem odczuwam wielką satysfakcję, mam orgazm. Nigdy wcześniej nie doświadczałam takich reakcji organizmu. Seks bez miłości to dla mnie ćwiczenie gimnastyczne. Seks z miłością to pełnia doznań, absolutne piękno.

Para zdecydowanie nie zgadza się z kulturowym przekazem, według którego emeryci sprowadzani są do roli małżeństwa siedzącego potulnie przy kominku. – Przez to, że uważa się, iż seks jest wyłącznie sprawą młodych, wiele osób w naszym wieku się go boi. Oczywiście, że na starość jest trochę trudniej, człowiek już nie jest tak sprawny. Pożądanie z natury rzeczy trochę wygasa. Jak kochaliśmy się w młodości z żoną, to potrafiliśmy i rano, i wieczorem. A jako 80-latkowie możemy raz i potrzebujemy paru dni przerwy, żeby się zregenerować – mówi Piotr.

Seksualne bariery

Hamulcem seksualnym są również głęboko zakorzenione w nas fałszywe przekonania. A badania Sefik Gocke i Dilsad Herkilogu z Kliniki Położnictwa i Ginekologii w Stambule pokazują, że wraz z wiekiem wzrasta liczba poznanych mitów seksualnych i poziom wiary w nie, co powoduje lęk i obniża poczucie własnej wartości, wpływając na zmniejszone libido oraz mniejszą satysfakcję seksualną.

– Na warsztatach uczymy, że swoją seksualność można rozwijać też solo. Wśród osób starszych panuje bardzo silne tabu związane z masturbacją. Jest przekonanie, że solomiłość to coś smutnego. Do tego nierzadko jest ona postrzegana jako grzech, co starsze kobiety słyszą w kościołach. A niektórzy lekarze mówią seniorom, że to jest niezdrowe czy że od tego można się uzależnić – twierdzi Olga Żukowicz. Mit ten dotyczy głównie kobiet. Natomiast w męskiej mentalności silnie osadzone jest przeświadczenie, że jeżeli nie mam erekcji, to nie jestem w stanie dać przyjemności drugiej osobie. Konfrontacja z tzw. niemocą obarczona jest tak dużym wstydem, że wielu panów woli się wycofać z życia seksualnego. – Nie zafiksowujmy się na tej penetracji jako ukoronowaniu spotkania seksualnego, bo przecież repertuar zachowań erotycznych jest naprawdę bogaty. Łechtaczka ma ponad 10 tys. zakończeń nerwowych i większość kobiet osiąga orgazm poprzez jej stymulację – podpowiada psycholożka. Co więcej, w okresie starzenia się mężczyźni i kobiety są bardziej zsynchronizowani niż w latach młodości – 20- czy 30-latkowie podniecają się szybciej niż kobiety, starsi mężczyźni potrzebują zaś na to więcej czasu, dojrzały wiek może więc stanowić przestrzeń do dłuższej, czułej gry wstępnej i zgrania się w łóżku.

To od sprzyjającego środowiska i przekazu: „Bycie aktywnym seksualnie seniorem jest okej!”, zależy, czy osoby w sile wieku poczują się bezpiecznie w eksplorowaniu i wyrażaniu swojej seksualności. Zanim sami przejdziemy na emeryturę, możemy – a nawet powinniśmy – wspierać nasze mamy, ojców, babcie czy dziadków w uznawaniu ich prawa do czerpania z życia garściami. Prawa do kochania siebie i innych, szczególnie w starości.

Reklama