Poszło o wywiad, którego Dorota Rabczewska udzieliła dwa lata temu internetowemu wydaniu „Dziennika”. Zwykle cytuje się z niego słowa o gościach naprutych winem i palących jakieś zioła, którzy spisali Biblię. Większy fragment wywiadu brzmi tak: „Jeżeli chodzi o Biblię, to tam są superzajebiste przykazania, jakieś historie, które budują w dzieciach system wartości, chęć bycia dobrym człowiekiem, ale ciężko mi wierzyć w coś, co nie ma przełożenia na rzeczywistość, bo gdzie w Biblii są dinozaury? Wierzę w to, co nam przyniosła Matka Ziemia i co odkryto podczas wykopalisk. Są na to dowody i ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła... – O kim mówisz? – O tych wszystkich gościach, którzy spisali te wszystkie niesamowite historie”.
Obrażeni
Natychmiast zareagował Ryszard Nowak, przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przez Sektami, etatowy tropiciel satanizmu, który diabelstwo wykrył nawet w gestach Jerzego Owsiaka. Za obraźliwe uznał słowo „goście”, bo pochodzi ze slangu młodzieżowego i więziennego, oraz sugestię, że autorzy Biblii byli narkomanami i alkoholikami. Nie potrafił ich co prawda wymienić, w końcu nie jest religioznawcą, ale przed złożeniem zawiadomienia o przestępstwie przeprowadził szerokie konsultacje; objęły nawet satanistów ze Szklarskiej Poręby. Im też ta cała sytuacja się nie podoba, bo skoro znana artystka znieważa Biblię, to za chwilę jakiś inny znany artysta może znieważyć Biblię Szatana.
Żeby sprawa była wszczęta z urzędu, obrażone w uczuciach religijnych muszą się poczuć co najmniej dwie osoby.