Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Z Dodą metafizyczna niezgoda

Na wokandzie: Doda, Nergal i obrażeni katolicy

Najbliższa rozprawa przeciw Dodzie – pod koniec lipca. Najbliższa rozprawa przeciw Dodzie – pod koniec lipca. Tomasz Żukowski / BEW
Piosenkarka Doda stanie przed sądem. Obraziła uczucia religijne Ryszarda Nowaka, byłego posła, znanego tropiciela sekt, i Stanisława Koguta, senatora PiS.
Doda, zdaniem językoznawcy, używa idiolektu osobniczego.Wojtalewicz Jarosław/AKPA/BEW Doda, zdaniem językoznawcy, używa idiolektu osobniczego.
Ryszard Nowak, przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przez Sektami, etatowy tropiciel satanizmu.Łukasz Ostalski/Reporter Ryszard Nowak, przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przez Sektami, etatowy tropiciel satanizmu.

Poszło o wywiad, którego Dorota Rabczewska udzieliła dwa lata temu internetowemu wydaniu „Dziennika”. Zwykle cytuje się z niego słowa o gościach naprutych winem i palących jakieś zioła, którzy spisali Biblię. Większy fragment wywiadu brzmi tak: „Jeżeli chodzi o Biblię, to tam są superzajebiste przykazania, jakieś historie, które budują w dzieciach system wartości, chęć bycia dobrym człowiekiem, ale ciężko mi wierzyć w coś, co nie ma przełożenia na rzeczywistość, bo gdzie w Biblii są dinozaury? Wierzę w to, co nam przyniosła Matka Ziemia i co odkryto podczas wykopalisk. Są na to dowody i ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła... – O kim mówisz? – O tych wszystkich gościach, którzy spisali te wszystkie niesamowite historie”.

Obrażeni

Natychmiast zareagował Ryszard Nowak, przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przez Sektami, etatowy tropiciel satanizmu, który diabelstwo wykrył nawet w gestach Jerzego Owsiaka. Za obraźliwe uznał słowo „goście”, bo pochodzi ze slangu młodzieżowego i więziennego, oraz sugestię, że autorzy Biblii byli narkomanami i alkoholikami. Nie potrafił ich co prawda wymienić, w końcu nie jest religioznawcą, ale przed złożeniem zawiadomienia o przestępstwie przeprowadził szerokie konsultacje; objęły nawet satanistów ze Szklarskiej Poręby. Im też ta cała sytuacja się nie podoba, bo skoro znana artystka znieważa Biblię, to za chwilę jakiś inny znany artysta może znieważyć Biblię Szatana.

Żeby sprawa była wszczęta z urzędu, obrażone w uczuciach religijnych muszą się poczuć co najmniej dwie osoby. Według Nowaka, chętnych było sporo, ale na koniec wszyscy się przestraszyli uznając, że Doda to potęga, z którą nikt nie wygra. W sukurs przyszedł Stanisław Kogut, senator PiS. Wywiadu co prawda nie czytał, ale w „Super Expressie” był na pierwszej stronie duży artykuł pod tytułem: „Czy Dodę opętał szatan?”, gdzie wszystko opisano. Deklarował wprawdzie, że jest bardzo tolerancyjny i nie lubi się mścić, ale jako człowiek wierzący i bardzo praktykujący zareagować musi. „Przyjmuję wszystko to, co jest w Biblii o stworzeniu świata” – zeznał.

Prokuratura najpierw odmówiła wszczęcia postępowania, przyjmując tłumaczenia Dody, że nie miała zamiaru nikogo obrażać, a słowa, których użyła, należy odczytywać w konwencji żartu. Jednak po zażaleniu Ryszarda Nowaka Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa postanowienie prokuratury uchylił i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. „Błędnie przyjęto, iż podejrzana, która publicznie chełpi się, iż posiada najwyższy stopień inteligencji według testu Mensy, nie wie, co mówi. Z taką inteligencją podejrzana wie, co mówi – mówi to, aby zyskać rozgłos poprzez naruszenie uczuć religijnych osób trzecich, gdyż wie, że jest bezkarna, jak inni publiczni naruszyciele uczuć religijnych chrześcijan, a dowodem jest brak orzeczeń Sądu Najwyższego w zakresie art. 196 kk, co świadczy, że ochrona uczuć religijnych nie istnieje” – czytamy w uzasadnieniu. Sądowi nie podobał się także fakt, że podejrzana, wspólnie ze swym ówczesnym partnerem Nergalem, publicznie lekceważyła poszkodowanego Ryszarda Nowaka. Nowak tymczasem przed koncertami Dody regularnie dzwonił do organizatorów, by ostrzec ich, że może dojść do obrazy uczuć religijnych i żeby koniecznie uzyskali od niej obietnicę, że się tym razem powstrzyma.

Idiolekt teandryczny

Sprawa rozbudziła społeczne emocje. Do sądu płyną listy od obywateli. Jedni domagają się niezwłocznego aresztowania i poddania badaniom psychiatrycznym Ryszarda Nowaka, bo swoimi atakami prześladuje artystów. Inni deklarują, że zostali przez Dodę obrażeni i podają numer konta, na które ma wpłacić ewentualne zadośćuczynienie. Ruszyła prawna machina. Powołano biegłych. Językoznawcę, który miał ocenić kontekst wypowiedzi Dody w świetle innych jej wypowiedzi, oraz religioznawców, którzy mieli ustalić, czy autorzy Pisma to przedmiot kultu (według art. 196 kk znieważyć można przedmiot lub miejsce kultu).

Powołany na biegłego ksiądz nie miał wątpliwości. Słowa Dody mogą godzić w autorytet Pisma. „Rozumienie bowiem charakteru autorstwa Biblii jako teandryczny, czyli bosko-ludzki, umieszcza słowa: jakiś napruty winem i palący jakieś zioła w bezpośredniej relacji zarówno do Autora, którym jest Bóg, jak i autorów, którymi byli pisarze natchnieni, cieszący się wielką czcią we wspólnotach chrześcijańskich” – napisał w opinii. Następnie nad wywiadem Dody pochylił się językoznawca. Ustalił, że Doda używa idiolektu osobniczego, przynależnego do polszczyzny środowiskowej, tzw. slangu młodzieżowego, a kluczowym słowem idiolektu Dody jest słowo „zajebisty”.

Druga diagnoza dotyczyła wymiaru komunikacyjnego i pragmalingwistycznego i tu okazało się, że celem komunikacyjnym wypowiedzi Dody jest prowokować i irytować. Posługując się „Słownikiem gwary uczniowskiej” i „Słownikiem slangu młodzieżowego” biegły ustalił, że „zioło” to narkotyk, a „napruty” znaczy będący pod wpływem alkoholu. Ostatecznie językoznawca uznał, że sprowadzenie procesu pisania Biblii do narkotyków i alkoholu jest „wysoce niestosowne”. Po werdyktach ekspertów Dodzie ostatecznie postawiono zarzut obrazy uczuć religijnych.

Naruszyciele

Obraza uczuć religijnych to przestępstwo ścigane w Polsce z urzędu, gdy ktoś – jako się rzekło – publicznie znieważy przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznych obrzędów. Grozi za to kara od grzywny do dwóch lat pozbawienia wolności.

Art 196 kk rozumiany bywa w Polsce bardzo szeroko, przynajmniej w świadomości społecznej. Zarzut obrazy uczuć religijnych padał w takich sytuacjach jak: przejście Parady Równości tymi samymi ulicami, którymi chadzał Jan Paweł II; budowa supermarketu w pobliżu katedry; organizacja koncertu Madonny w święto Matki Boskiej Zielnej; pojawienie się reklamy ze św. Mikołajem, który goni roznegliżowaną kobietę. Kłopoty miał dyrektor szkoły z Łodzieży, bo wziął udział w konkursie rzutu beretem. Fakt, że beret był moherowy, obraził bardzo radnych PiS, którzy domagali się dymisji dyrektora (ostatecznie okazało się, że beret był z wiskozy). W najbardziej absurdalnych przypadkach prokuratura odmawia wszczęcia postępowania, ale często samo pojawienie się zarzutu działa jak straszak i prowadzi do zamykania wystaw, odwoływania koncertów, zdejmowania spektakli. W ten sposób z podręcznika do języka polskiego zniknął wiersz Jacka Podsiadły o papieżu. Inna rzecz, że religijne protesty bywają świetną formą reklamy, jak w przypadku filmów „Skandalista Larry Flynt” czy „Kod Leonarda da Vinci”.

Część spraw trafia jednak do sądów. Latami ciągnął się proces wytoczony „Trybunie” za artykuł „Joannus Paulus dixit”, w którym papież został nazwany prostackim wikarym, a jego wypowiedzi określono jako niechlujne i bełkotliwe. Mimo że „Trybuna” przepraszała, ksiądz Zdzisław Peszkowski wytoczył proces cywilny i wygrał 20 tys. zł. Dopiero Sąd Apelacyjny uchylił ten wyrok uznając, że papież nie jest przedmiotem czci religijnej. Skazaniem zakończył się proces Tomasza Dziubińskiego, szefa firmy Metal Mind Productions, który zorganizował koncert norweskiej grupy Gorgoroth. Kamerzyści krakowskiej telewizji, którzy go filmowali, poczuli się obrażeni scenografią: nadzy statyści na krzyżach i satanistyczne symbole. Sąd skazał prezesa na 10 tys. zł grzywny i zwrot kosztów sądowych. Dziubiński zamierzał się odwoływać, liczył się nawet z tym, że sprawa trafi do Trybunału w Strasburgu, jednak zmarł.

Robert Biedroń o tym, że został zaocznie skazany na 600 zł grzywny z zamianą na prace społeczne, dowiedział się z TVN24. Jako prezes stowarzyszenia Kampania Przeciw Homofobii wniósł do sądu sprawę przeciwko Dorocie Ekes, która na łamach „Naszego Dziennika” stwierdziła, że homoseksualizm jest chorobą, zagraża rodzinie, a geje nie mogą być nauczycielami. Gdy sąd uznał, że te słowa nie są obraźliwe, Biedroń na korytarzu powiedział do dziennikarza, że to wygląda na faszystowsko-nacjonalistyczno-katolicką nagonkę. Sprawę przeciw niemu wszczęto z urzędu i został uniewinniony w apelacji.

Najgłośniejszy był proces Doroty Nieznalskiej, autorki „Pasji”, pracy przedstawiającej zdjęcie męskich genitaliów na krzyżu. Sprawa ciągnęła się 8 lat i zmieniła w wielki spektakl z kordonami policji, ochraniającymi artystkę, którą próbował zlinczować tłum wymachujący krzyżami i świętymi obrazkami. Początkowo sąd skazał Nieznalską na 6 miesięcy ograniczenia wolności, w postaci prac społecznych (120 godzin). Ostatecznie została jednak uniewinniona. Wśród argumentów przytoczonych przez sąd był m.in. ten, że obrazić uczucia religijne można jedynie bezpośrednio. A politycy LPR, którzy zgłosili zawiadomienie o przestępstwie, na wystawie nie byli. Gdy „Pasję” pokazano w telewizji, wystawa była już zamknięta, a prace spakowane do kartonów. Próbowali je co prawda rozpakować, ale galeria nie wyraziła na to zgody.

Równolegle z procesem Dody będzie się toczył proces jej byłego narzeczonego Nergala, czyli Adama Darskiego, który trzy lata temu podarł na scenie Biblię i nazwał Kościół katolicki zbrodniczą sektą. Obrażony i w tym przypadku jest Ryszard Nowak; podobnie jak w sprawie Dody miał on kłopot ze znalezieniem drugiego obrażonego. I tym razem nie zawiedli członkowie PiS, m.in. Jolanta Szczypińska i Andrzej Jaworski (choć na koncercie nie byli). Początkowo Sąd Rejonowy w Gdyni przyjął wyjaśnienia Nergala, że podarcie Biblii było formą artystycznego wyrazu, wpisaną w poetykę heavymetalowego koncertu, i sprawę umorzył. Jednak po zażaleniu prokuratury uznał, że do procesu dojść musi. Pierwsza rozprawa 29 czerwca. Najbliższa rozprawa przeciw Dodzie – pod koniec lipca.

Polityka 26.2011 (2813) z dnia 20.06.2011; Kraj; s. 30
Oryginalny tytuł tekstu: "Z Dodą metafizyczna niezgoda"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną