Zagadka: jaki klub ma najsilniejsze dziś wpływy w rządzie? Rozwiązanie: Warszawski Klub Inteligencji Katolickiej.
Z Klubem związany był prezydent Bronisław Komorowski, szef jego Kancelarii Jacek Michałowski, doradca do spraw społecznych Henryk Wujec i doradca do spraw samorządowych Jerzy Regulski. A także ministrowie: spraw wewnętrznych Jacek Cichocki i środowiska Marcin Korolec, kilku wiceministrów, dyrektorów departamentów, posłów i senatorów. Więc w kuluarach sejmowych krąży plotka o nowym zapleczu kadrowym rządu.
– Żadna kikowska frakcja we władzy nie istnieje – zapewnia Jacek Michałowski, który od prawie 40 lat związany jest z warszawskim KIK.
Minister Michałowski mówi, że warszawski KIK można porównać do wielkiego magnesu, który przez lata ściągał aktywnych ludzi. Jego przyciągnęło na początku lat 70. za sprawą kolegi z podstawówki, obecnego ambasadora RP w Mołdawii Bogumiła Lufta. (Jego młodszy brat Krzysztof, były rzecznik rządu Jerzego Buzka i obecny członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, też w latach 70. był związany z KIK). Razem jeździli na obozy organizowane przez klubową sekcję rodzin. Dla dzieci z podstawówki KIK był zabawą w podchody, biwakami i wielką przygodą.
– Dopiero później zrozumiałem, że to była enklawa wolności – mówi Michałowski, którego do budynku przy ul. Kopernika, gdzie mieścił się warszawski KIK, przyprowadził Wojciech Arkuszewski, późniejszy poseł i doradca premiera Buzka. Dziś wie, że tam spotkał swoje autorytety. – W szkole nie rozmawiało się na pewne tematy, a w klubie można było zapytać o wszystko, nawet o Katyń.
O wojnie opowiadał Władysław Bartoszewski, o tworzeniu się nowej władzy po wojnie – Józef Lipski. Bywali tam Jacek Kuroń i Adam Michnik, a także posłowie Koła Znak Stanisław Stomma i Tadeusz Mazowiecki.