Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Dekalog rodzinny

Giertychowie: Maciej i Roman

W ostatnich miesiącach znaleźli się na zakręcie. Ale młodszy z nich swój triumf datuje na 2008 r.

Roman i Maciej Giertychowie przez kilkanaście lat błąkali się po obrzeżach polskiej polityki. W każdych kolejnych wyborach, od 1991 r., mogli liczyć najwyżej na kilkaset głosów. Dopiero w 2001 r., dzięki poparciu Radia Maryja, razem ze swoją Ligą Polskich Rodzin znaleźli się w parlamencie. Młodszy z Giertychów został posłem, starszy senatorem. Po następnym rozdaniu wyborczym, pierwszy został wicepremierem i ministrem edukacji, drugi członkiem Parlamentu Europejskiego.

Maciej jest synem, a Roman wnukiem jednego z najbardziej skrajnych ideologów przedwojennej endecji Jędrzeja Giertycha, wieloletniego współpracownika Romana Dmowskiego, wroga Żydów, masonów i komunistów. Po wojnie Jędrzej wywiózł rodzinę do Londynu, ale gdy dwaj synowie dorośli (siedem córek żyje na Zachodzie, dwie są zakonnicami), wysłał ich do Polski. Uważał, że mimo komunizmu, właśnie tam jest ich miejsce. Młodszy Wojciech został dominikaninem, dziś jest teologiem Domu Papieskiego w Watykanie, starszy Maciej po przyjeździe w 1962 r. do Polski sam zgłosił się, by spełnić patriotyczny obowiązek w peerelowskiej armii. Ale komunistyczna władza była nieugięta. Z takim nazwiskiem nie miał czego w ludowym wojsku szukać.

Po latach Maciej wprowadzał Romana w arkana polityki. Był przewodniczącym Rady Naczelnej reaktywowanego Stronnictwa Narodowego, a Roman wiceprezesem. Dziś to wnuk Jędrzeja jest główną postacią klanu Giertychów, ale obaj są przekonani o własnej misji, surowi dla zwolenników i bezwzględni wobec przeciwników.

Chcą sprawiać wrażenie, jakby prowadził ich Dekalog.

Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną

Kiedy pół roku temu w wywiadzie udzielonym „Gazecie Wyborczej” Roman Giertych powiedział, że nie przyjąłby do LPR polityka o tak otwarcie antysemickich poglądach jak Dmowski, nawet część jego własnego środowiska poczuła się urażona.

Reklama