Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Życińskiego żal

Abp Życiński nie żyje

Abp Józef Życiński zostawia po sobie wielką wyrwę w Kościele i polskim życiu publicznym.

Śmierć metropolity lubelskiego jest stratą nie tylko dla Kościoła. W Kościele jego pozycja słabła, bo mówił publicznie, co myśli o katolicyzmie radiomaryjnym i sojuszu z polityczną prawicą narodowo-katolicką.

Ale naraził się też obozowi liberalnemu, kiedy krytykował historyczny kompromis z generałem Jaruzelskim i tak zwanymi postkomunistami. Stosunki z „Gazetą Wyborczą”  poprawiły się, kiedy wskutek osobistych doświadczeń Życiński zdystansował się od totalnej lustracji.

Był księdzem - obywatelem w duchu tradycji trzeciomajowej. Chciał wspierać modernizację, ale taką, która widzi miejsce dla Kościoła w odrodzonej demokracji. Walka Życińskiego na dwa fronty – z Kościołem upolitycznionym i z liberalnym antyklerykalizmem – czyniła z niego outsidera i samotnika. Nikomu do końca nie pasował.

Samotność bywa losem księdza katolickiego i intelektualisty, a abp Życiński był intelektualistą o reputacji międzynarodowej, lecz rzadko który intelektualista znosi ją łatwo. Kto wie, czy to borykanie się z samotnością w Kościele, który kochał  i któremu służył, nie przyczyniło się do jego przedwczesnej śmierci.

Ubyło w Polsce i Kościele człowieka wybitnego. Bywało, że się z nim nie zgadzałem w sprawach publicznych i kościelnych, ale będzie mi go brakować w polskiej debacie o tym, co jest naprawdę ważne i jaka jest o nas prawda.

 

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną