Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Gaudeamus igitur

Nowy rok akademicki rozpoczęty

Powtarzane z tej okazji rytuały nie oznaczają jednak, że w kolejnych miesiącach świat wyższych uczelni żyć będzie w bezpiecznej rutynie.

Trwająca reforma szkolnictwa wyższego i nauki, wynikające z niej Krajowe Ramy Kwalifikacji wywołują wystarczający ból głowy. Coraz mniej go łagodzą fundusze europejskie, które pozwoliły wielu uczelniom zmodernizować infrastrukturę – w polskich metropoliach powstają nowe kampusy, laboratoria wypełniają się nowym sprzętem. Powoli zaczynają spływać rachunki za eksploatację wybudowanych budynków i amortyzację wyposażenia. Radość miesza się z bólem.

Nad tym wszystkim krąży widmo demograficznej zapaści – niż dotarł do uczelni, w pierwszej kolejności odczuły go najsłabsze szkoły prywatne. Pewno nikt nie będzie po nich płakał, te lepsze, nawet największe uniwersytety publiczne nie mogą jednak trwać w bezruchu. Zaczyna więc być regułą to, co jeszcze kilka lat temu wydawało się niemożliwe. Politechniki współpracują z lokalnymi technikami i przedsiębiorstwami, organizując zajęcia i warsztaty dla uczniów kształcących się w mechatronice czy technice samochodowej. Wielu z nich trafi po maturze do uczelni, inni dobrze wykształceni mają zapewnioną dobrą pracę.

Nasila się także walka o studentów zagranicznych, temat słabo rozwijany, gdy nie brakowało polskich studentów. Czesi, którzy nie mieli takiego komfortu już dawno wypracowali strategie pozyskiwania studiujących spoza Czech. My się dopiero uczymy. W Warszawie, gdzie studiuje ponad 270 tys. studentów przybyszy z zagranicy jest niespełna 10 tys. Sporo więc do zrobienia, zwłaszcza że kolejny kłopot sprawiają skutki rewolucji technologicznej. Na popularności zyskują MOOC (Massive open online courses), czyli kursy akademickie online oferowane przez coraz więcej uczelni zagranicznych, a także przez pojedynczych uczonych.

Teoretycznie nie są ciągle zagrożeniem, bo zazwyczaj nie wydają dyplomów.

Reklama