Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Źle się stało

Ikonowicz zasługuje na ułaskawienie

Policja zatrzymała Piotra Ikonowicza, by doprowadzić go do aresztu w celu wykonania prawomocnego wyroku. I bardzo dobrze. Policja musi robić to, co do niej należy. Ale bardzo niedobrze, że musiała to zrobić.

Powodów, dla których nie powinno do tego zatrzymania dojść, jest kilka. Po pierwsze proces, w którym Ikonowicza skazano, spełniał raczej białoruskie, niż europejskie standardy praworządności. Prasa dość szeroko to opisywała.

Właściciel mieszkania, z którego eksmitowano na bruk bronionych przez Ikonowicza staruszków, twierdził, że został przez niego uderzony. Na rozprawie nikt tego nie potwierdził, a Ikonowicz zaprzeczył. Mimo braku jakichkolwiek dowodów sądzący asesor z niejasnych powodów dał jednak wiarę oskarżeniu. Ikonowicz nie został powiadomiony o wyroku, na skutek czego nie mógł się odwołać i uzyskać zmiany wyroku w drugiej instancji.

Gdy po uprawomocnieniu się wyroku, sąd wezwał Ikonowicza do jego wykonania, zaproponował on pracę społeczną na rzecz Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej, którą kieruje. Działanie KSS opiera się na wolontariacie. Sąd jednak z niejasnych przyczyn się na to nie zgodził i zamienił prace społeczne na areszt. Sytuacja, w jakiej znalazł się skazany, a także policja, opinia publiczna i prezydent, który rozpatruje wniosek Ikonowicza o ułaskawienie, jest więc raczej skutkiem sądowej samowoli i niepraworządnego działania aparatu sprawiedliwości, niż rozumianego wedle europejskich standardów wymiaru sprawiedliwości. Błędy popełnione przez sąd sprawiają, że jeśli prezydent Ikonowicza nie ułaskawi, będzie on miał w kieszeni wygraną skargę do europejskiego Trybunału Praw Człowieka i znaczne odszkodowanie.

Po drugie, polskie państwo kompletnie sobie nie radzi z coraz bardziej skandaliczną sytuacją na rynku mieszkaniowym. Jej bulwersującym objawem jest wciąż bezkarna działalność gangsterów nazywanych "czyścicielami kamienic".

Reklama