Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Film

Książę zaklęty w żabę

Recenzja filmu: „Hitchcock”, reż. Sacha Gervasi

Anthony Hopkins w roli tytułowej. Anthony Hopkins w roli tytułowej. Imperial-Cinepix / materiały prasowe
Nie ma chyba drugiego takiego horroru, który by się lepiej oglądało od „Psychozy”. Ten legendarny film zrealizowany w 1960 r. jest uznawany za jeden z najwspanialszych przykładów udanego połączenia makabry, perwersji, psychopatologii z niesamowitą sprawnością warsztatową.

Od pierwszej do ostatniej sceny Hitchcock mnoży fałszywe tropy, zapowiada straszne wydarzenia, które następują w najmniej oczekiwanych momentach, ujawnia rzekomo znaczące szczegóły, które porzuca w pełnym przekonaniu, że kiedy nadejdzie wielki moment, każdy będzie umierał ze strachu. Nie tylko w „Psychozie”, lecz i w wielu innych thrillerach genialnego Brytyjczyka panuje atmosfera dwuznaczności, nazywana przez krytyków „pograniczem znaków i metafor”.

O Hitchcocku, synu sprzedawcy z East Endu, autorze ponad 50 filmów o zwykłych ludziach w dziwnych sytuacjach, na których trudno nie odczuwać „przyjemności strachu”, napisano setki książek, w tym najsłynniejszą „Hitchcock/Truffaut”, składającą się z rozmów dwóch wielkich artystów. Wynika z niej jasno, dlaczego autor „Psychozy” nienawidził wszystkiego, co pospolite, i za wszelką cenę starał się unikać białych plam nudy. Jego bogiem, którego nieustannie starał się wyprowadzić w pole, była publiczność. Jak żaden inny reżyser znał jej potrzeby, lęki, co przy jego wybitnej inteligencji i absurdalnym poczuciu humoru dawało mu sporą przewagę, wykorzystywaną z żelazną, godną podziwu perfekcją.

Nazywano go mistrzem suspensu. Hitchcock uważał, że wszystko, co zostało powiedziane, a niepokazane na ekranie, jest stracone dla widzów. Był wizjonerem, pierwszym reżyserem umiejącym sfilmować i przekazać myśl postaci bez uciekania się do dialogu – za co m.in. tak bardzo uwielbiali go francuscy nowofalowcy. A także jedynym, który umiał prowadzić na ten temat wyrafinowaną grę, polegającą na odklejaniu obrazu od dialogu, czyli sugerowaniu, że pod pozorem eleganckiego zachowania kryją się nieczyste intencje. Miał też swoje dziwactwa, które biograficzny film „Hitchcock” Sachy Gervasiego o burzliwych okolicznościach kręcenia „Psychozy” z lubością przypomina.

Polityka 09.2013 (2897) z dnia 26.02.2013; Afisz. Premiery; s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Książę zaklęty w żabę"
Reklama