Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Jesteśmy noszeniakami

O niezwykłych relacjach dorosłych i dzieci

Dla dziecka najważniejszy jest dotyk, a także bliskość, która daje mu poczucie bezpieczeństwa. Dla dziecka najważniejszy jest dotyk, a także bliskość, która daje mu poczucie bezpieczeństwa. Getty Images/Flash Press Media
Rozmowa z dr Evelin Kirkilionis, etolożką, o tym, czego naprawdę potrzebują niemowlęta.
Dr. Evelin Kirkilonis specjalizuje się w badaniu zagadnienia bliskości dorosłych z dziećmi.Kuba Atys/Agencja Gazeta Dr. Evelin Kirkilonis specjalizuje się w badaniu zagadnienia bliskości dorosłych z dziećmi.

Martyna Bunda: – Irytuje się pani słysząc, że branie niemowlęcia na ręce to hodowanie sobie małego tyrana?
Evelin Kirkilionis: – Irytuję się. A niestety jest to pogląd wciąż powszechny. Ale jeszcze bardziej dziwię się, jak to możliwe, że tak wielką woltę kulturową wykonaliśmy w ciągu jednego pokolenia. Tak daleko odeszliśmy od zapisanych w naszych genach instrukcji postępowania właściwych dla gatunku.

A jakie to instrukcje?
Genetycznie rzecz biorąc, ludzkie dziecko należy do noszeniaków. Od małp począwszy, dla nich wszystkich dotyk, bezpośrednia bliskość jest potrzebą podstawową, tej samej rangi co jedzenie. Dziecko pozostawione samo odczuwa to jako zagrożenie życia, co ma ogromne konsekwencje dla jego rozwoju. Z perspektywy naukowej pomysł, że niemowlę noszeniaka można rozpieścić noszeniem, okazuje się absurdalny.

Dorosły myśli zwykle, że stwarza dziecku lepsze warunki do odpoczynku, stawiając mu łóżeczko w spokojnym, oddalonym miejscu.
Więc popełnia błąd, przykładając do niemowlęcia swoją dorosłą miarę. Niemowlę przychodzi na świat z programem stworzonym dla swojego gatunku więcej niż 4 czy 5 mln lat temu – bo tyle czasu upłynęło, odkąd przestaliśmy być koczownikami i zmieniliśmy tryb życia. Kilka milionów lat to jednak za mało, aby w naszych zapisach genetycznych mogły się dokonać jakieś większe zmiany. Genetycznie wciąż jesteśmy tamtymi koczownikami, a pozostawione w osobnym miejscu dziecko musi zawalczyć krzykiem, by ktoś zabrał je ze sobą, tak jakby walczyło o życie.

Oczywiście nie znaczy to, że dwójka rodziców ma nosić swoje dziecko przez 24 godziny na dobę.

Polityka 02.2011 (2841) z dnia 11.01.2012; Nauka; s. 64
Oryginalny tytuł tekstu: "Jesteśmy noszeniakami"
Reklama