Wpływ korzystania z Internetu na funkcjonowanie ludzkiego mózgu to bodaj najgorętszy na świecie temat, zajmujący psychologów i badaczy sieci. Wielu profesorów akademickich i nauczycieli twierdzi, że z pokoleniami wychowanymi w erze Internetu trudniej jest się im porozumieć. Tok ich myślenia jest odmienny. Nie można o nich powiedzieć, że są głupsi. Ale inaczej przetwarzają informacje.
Z badania, które (na zlecenie operatora mobilnego dostępu do Internetu iPlus) przeprowadzono właśnie w warszawskiej Szkole Wyższej Psychologii Społecznej, wynika na przykład, że studenci, którzy mają najczęstszy kontakt z siecią i serwisami mikroblogowymi, takimi jak Twitter czy Blip, lepiej przyswajają tekst podany w formie krótkich, jednozdaniowych komunikatów niż tradycyjny, liniowy, akademicki wywód. Dla takich osób – a mówimy o studentach renomowanej uczelni wyższej – skupienie się na tradycyjnych podręcznikach czy tekstach naukowych może być niezwykle trudne.
Badacze ewolucji twierdzili dotychczas, że jeśli nawet sieć wpływa na sposób, w jaki działają nasze mózgi, to potrzeba będzie kilku, kilkunastu pokoleń, aby zmiany te się uwidoczniły. Czy możliwe jest, aby stało się to znacznie, znacznie wcześniej?
Myśl rozproszona
Kwestia ta od dawna zajmuje Nicholasa Carra, amerykańskiego badacza Internetu. „Od kilku lat mam wrażenie, że ktoś majstruje przy moim mózgu. Zmienia się sposób, w jaki myślę i zapamiętuję. Kiedyś nie miałem problemów ze spędzaniem długich godzin zatopiony w lekturze książek lub naukowych artykułów.