Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Psychokatastrofa

Krajobraz po katastrofie czarnobylskiej z perspektywy drona

„Pocztówki z Czarnobyla” brytyjskiego filmowca Danny’ego Cooka to przejmujący obraz spustoszenia. Czas się tutaj zatrzymał – przekonuje autor.

Opuszczony diabelski młyn. Pusty basen. Farba odchodząca od ścian. Pamiątki po dawnych mieszkańcach. To obraz po katastrofie nuklearnej sprzed blisko 30 lat. W Prypeci, osiedlu zamieszkiwanym dawniej przez pracowników elektrowni jądrowej, (pozornie?) trudno znaleźć żywą duszę.

Ale Czarnobyl nie przestaje interesować, a nawet fascynować. Filmowiec Danny Cook nagrał krótki dokument w sposób całkowicie nowoczesny: przy użyciu drona. Zamontowana na bezzałogowcu kamera zarejestrowała spustoszenie po katastrofie z 1986 r. „To jedno z najciekawszych i najniebezpieczniejszych miejsc, w których byłem – przyznaje Cook. – Czas się tutaj zatrzymał, wszystko nosi wspomnienia tamtych wydarzeń”. 

Cook realizował w Czarnobylu większy materiał dla stacji CBS News („60 minut”, dokument, który dowodzi, że katastrofa – ze względu na jej długofalowe konsekwencje – właściwie nigdy się nie zakończyła). Trzyminutowy film – „Pocztówki z Czarnobyla” – to osobny projekt. „Jest w tym miejscu coś spokojnego i niepokojącego jednocześnie” – opowiada. I dlatego ciągle chce tu wracać. Zobacz film:

A przy okazji przypominamy tekst Marcina Rotkiewicza (POLITYKA nr 2345, kwiecień 2002). Autor przekonywał wówczas, że to nie promieniowanie, ale strach i błędy władz ZSRR spowodowały największe spustoszenia na terenach dotkniętych skutkami wybuchu w czarnobylskiej elektrowni. Tak przynajmniej twierdzą eksperci Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Reklama