Niezbędnik

Biologu, zrób to sam

W laboratorium biohakera

Marek Sobczak / Polityka
Czy organizmy genetycznie zmodyfikowane można stworzyć we własnym domu? Domowe laboratoria dają wielkie możliwości, ale kto zajmie się weryfikacją tych odkryć? I jak ich właścicielom zapewnić nieograniczony dostęp do wiedzy?

Projekty badawcze z zakresu genetyki i biologii molekularnej były przez długie lata prowadzone wyłącznie w dużych, przeważnie publicznych, instytucjach naukowych. W przeciwieństwie do innych dziedzin, np. astronomii i ornitologii, udział amatorów nie odgrywał znaczącej roli w ich rozwoju. Ten stan rzeczy powoli zaczyna ulegać zmianie. O ile częściowo mamy tu do czynienia z odbiciem szerszych trendów w uprawianiu nauki i systemie publikowania wyników, ruch nazywany DIY Biology (skrót od ang. do it yourself – zrób to sam) jest fenomenem związanym ściśle z biologią molekularną.

Idea DIY dotyczy szerokiej gamy zjawisk, od niezależnej działalności artystycznej i rzemieślniczej po majsterkowanie i projekty elektroników hobbystów. Choć zastosowanie idei DIY do biologii molekularnej (zwane też biohakingiem) jest podejściem nowym, zrozumienie jego założeń wymaga cofnięcia się do lat 60., gdy w Massachusetts Institute of Technology w Stanach Zjednoczonych powstały zalążki ruchu skupionego na tworzeniu, modyfikowaniu oraz dzieleniu się nowymi rozwiązaniami z zakresu programowania.

Był to ruch hakerski – w pierwotnym tego słowa znaczeniu, a więc mający niewiele wspólnego z cyberprzestępczością i łamaniem systemów zabezpieczeń. Chodziło w nim bardziej o nieustanne testowanie granic tego, co da się osiągnąć, lub wymyślanie zaskakujących i nowatorskich zastosowań dla istniejących już technologii. Richard Stallman, jeden z pionierów ruchu wolnego oprogramowania, tak opisał to środowisko: „Tym, co ich łączyło, była głównie miłość do udoskonalania i programowania.

Niezbędnik Inteligenta „Co mamy w genach” (100079) z dnia 17.03.2014; Genetyka przyszłości; s. 88
Oryginalny tytuł tekstu: "Biologu, zrób to sam"
Reklama