Niezbędnik

Metropolie rządzą światem

Metropolie: nowy wizerunek miast

W sześciuset największych miastach świata żyje teraz 1,5 mld mieszkańców, a liczba ta wzrośnie do 2 mld w 2025 r. W sześciuset największych miastach świata żyje teraz 1,5 mld mieszkańców, a liczba ta wzrośnie do 2 mld w 2025 r. Max Dannenbaum / Getty Images
W metropoliach, w odróżnieniu od miast epoki przemysłowej, nie produkuje się już w zasadzie towarów, ale świadczy usługi i wytwarza informacje. A ich mieszkańcy są w ciągłym ruchu.

Na kuli ziemskiej istnieje ponad 400 miast liczących milion i więcej mieszkańców, z czego jedna trzecia w Azji. W 1950 r. wśród 20 największych światowych miast 7 znajdowało się w Europie, obecnie już tylko 3, reszta leży w tzw. Trzecim Świecie. To zupełnie nowa sytuacja – większość miast, w tym metropolii, kształtuje się w oderwaniu od tradycyjnych modeli i archetypów miasta, które nadal funkcjonują w naszej świadomości.

Metropolie rozwijają się względnie niezależnie od lokalnego podłoża kulturowego, według podobnego globalnego schematu. Nie tylko z tego powodu, że zglobalizowany przemysł budowlany oferuje wszystkim podobne wzory architektoniczne, ale także dlatego, że metropolia wytwarza swoiste struktury społeczne i style życia. Metropolia we współczesnym rozumieniu tego pojęcia to miasto milionowe, które pełni funkcje kierownicze w gospodarce światowej lub ponadnarodowej i wzorotwórcze w kulturze i obyczajach. Tak więc wielkie miasto Nairobi, liczące ponad 3 mln mieszkańców, nie jest metropolią, a jest nią np. kilkakrotnie mniejszy Zurych.

Jeżeli utrzyma się dotychczasowe tempo urbanizacji, a prawdopodobnie tak, to niedługo większość mieszkańców Ziemi stanie się mieszkańcami wielkich miast i metropolii. Dziś już można mówić o „metropolii Europa”, jeżeli popatrzeć na obszar tzw. Europejskiego Pentagonu rozpiętego na Londynie, Paryżu, Hamburgu, Monachium i Mediolanie, który zajmując przed kilku laty jedynie 14 proc. powierzchni 25 krajów Unii, jest zamieszkany przez 32 proc. mieszkańców tego obszaru i dostarcza aż 43 proc. produktu globalnego brutto. Europejskie metropolie – Paryż, Londyn, Frankfurt i kilkanaście innych – tworzą sieć wzajemnie ze sobą powiązanych gospodarczo i społecznie ośrodków.

Kilka tysięcy lat istnienia miasta wytworzyło w kulturze europejskiej wzorzec, który pozwalał na łatwe identyfikowanie tego miejsca i jego mieszkańców.

Wzorzec ten scharakteryzował w swoim czasie wielki niemiecki socjolog Max Weber, pisząc, że tradycyjne miasto, tworzące wspólnotę mieszkańców, musi posiadać następujące cechy: fortyfikacje, rynek, własny sąd z przynajmniej częściowo odrębnym prawem, stowarzyszenia oraz częściową autonomię i władze wybierane z udziałem obywateli. Mury, obok funkcji obronnej, pełniły także funkcję symboliczną – oddzielały swoich od obcych. Miasta od dawna, pomijając reliktowe przykłady, jak Carcassonne czy Paczków, nie są już otoczone murami, ale jeszcze stosunkowo niedawno wyraźnie odróżniały się od wiejskiego otoczenia. Dzisiejsza metropolia zaś rozlewa się w przestrzeni i nie ma wyraźnie określonych granic, a obszary o odmiennych funkcjach i zróżnicowanej zabudowie są przemieszane i nakładają się na siebie.

Mieszkaniec współczesnej metropolii nie jest członkiem społeczności lokalnej. Metropolie są przykładem „przestrzeni przepływów” (pojęcie to wprowadził socjolog Manuel Castells, wybitny badacz miast i społeczeństwa informacyjnego), ponieważ zaludniające je populacje są w ciągłym ruchu. Dotyczy to wszystkich, nie tylko turystów i włóczęgów, ale także w mniejszym lub większym stopniu ogółu mieszkańców, chociaż ruch ten jest także społecznie determinowany. I tak np. średnia codzienna długość podróży francuskich kadr wyższych w Paryżu wynosi 29 km, urzędników – 23 km, a robotników tylko 15 km. W bliższym nam Poznaniu, jak wynika z badań Krzysztofa Podemskiego, znacznie dłużej jeżdżą samochodami kierowcy mężczyźni (średnio 30–60 min) niż kierowcy kobiety (średnio 15–30 min). Najwięcej czasu spędzają w aucie przedsiębiorcy (średnio 1,5–2 godz.), najmniej robotnicy wykwalifikowani (średnio mniej niż 15 min).

Metropolia wytwarza cywilizację jednostek i, jak pisze francuski urbanista Alain Bourdin, jest społecznym wytworem, który powstaje i rozwija się w ciągłym ruchu powodującym stałą nierównowagę. Jedną z ważnych cech konstytutywnych miasta był rynek, natomiast metropolia sama jest gigantycznym rynkiem, towarem i informacją. W metropoliach, w odróżnieniu od miast epoki przemysłowej, nie produkuje się już w zasadzie towarów, ale świadczy usługi i wytwarza informacje.

To tam znajdują się siedziby wielkich korporacji i stamtąd płyną dyspozycje do zdelokalizowanych ośrodków produkcyjnych. Tam działają banki obsługujące te korporacje, kancelarie prawnicze, doradcze oraz firmy zajmujące się marketingiem i reklamą. Metropolie są także siedzibą środków masowego przekazu o zasięgu krajowym lub międzynarodowym, miejscem luksusowej konsumpcji mieszkańców i przybywających tu gości, interesantów i turystów.

W wyniku tych procesów następuje silna segmentacja rynku pracy, podział na wysoko wykwalifikowanych, osiągających wysokie zarobki specjalistów i mało zarabiających, zagrożonych bezrobociem pracowników usług niskiej jakości, z których znaczna część pracuje w niepełnym wymiarze czasu. Wysoko wykwalifikowani specjaliści tworzą zaś nową klasę społeczną, tzw. klasę metropolitalną, która funkcjonuje przemiennie w skali ponadnarodowej, w sieci wzajemnie powiązanych metropolii.

Metropolie funkcjonujące w układach sieciowych są powiązane silniej ze sobą niż z otaczającym je zapleczem. Otoczenie metropolii ulega szybkiej peryferyzacji, zachowując jedynie pewne znaczenie jako rezerwuar słabo wykwalifikowanej siły roboczej oraz punktowo jako miejsce zamieszkania (z reguły w zamkniętych enklawach, tzw. gated communities) i rekreacji dla zamożnych mieszkańców. W rezultacie obserwować można polaryzację na centrum – metropolię i jej otoczenie – bliższe i dalsze peryferie. We wszystkich krajach europejskich istnieje tendencja do powiększania się różnic między centrami i peryferiami. W niektórych krajach różnice te są szczególnie duże, toteż można mówić o postępującym wykluczeniu znacznego odsetka mieszkańców peryferii. To wykluczenie zarówno ekonomiczne – z rynku pracy, jak i przede wszystkim społeczne.

Struktura zbiorowości metropolitalnej tworzy się w wielu współzależnych sieciach ułatwiających ruchliwość osób, dóbr i informacji. Wytwarza się nowy typ gęstych, choć powierzchownych i zindywidualizowanych relacji społecznych.

Podobnie polskie miasta. Nadrabiają wieloletnie jakościowe zacofanie, przekształca się ich struktura zawodowa i społeczna, coraz większą rolę odgrywają usługi, obserwuje się procesy suburbanizacji i kształtowanie się na obrzeżach metropolii osiedli rezydencjalnych. Centralne obszary miast wskutek inwestycji zagranicznych zmieniają swój charakter; pojawiają się wysokie budynki biurowe i mieszkaniowe oraz hotele międzynarodowych sieci. Niektóre atrakcyjne turystycznie obszary są rewitalizowane.

Zmiany struktury zawodowej wywołują przekształcenia struktury społecznej i przestrzennej miasta. Osoby zatrudnione w usługach wyższego rzędu legitymują się wyższym poziomem wykształcenia i osiągają na rynku pracy wysokie zarobki, nabywają lub wynajmują mieszkania o wyższym standardzie oraz przeznaczają znaczne środki na konsumpcję, stanowiąc atrakcyjną publiczność centrów handlowych. Wszystkie te cechy wskazują na początki procesów metropolizacji, które najbardziej widoczne są w Warszawie, szybko umacniającej swą pozycję w porównaniu z innymi europejskimi miastami. Według jednego z brytyjskich centrów badawczych stolica Polski znajduje się już w pierwszej grupie, w kategorii „alfa”, obok Zurychu, Monachium, Pragi.

Istotną cechą większości metropolii europejskich jest wysoki udział w wytwarzaniu produktu krajowego brutto, wyraźnie wyższy od średniej dla danego państwa. Innym ważnym wskaźnikiem są przeciętne dochody gospodarstw domowych informujące o potencjale danego rynku konsumpcyjnego.

Warszawa we wszystkich istotnych wskaźnikach znajduje się na pierwszym miejscu, pozostawiając dość daleko w tyle inne miasta. Pozycja stolicy umacnia się od początku transformacji, toteż „oddala” się ona coraz bardziej od pozostałych sześciu potencjalnych metropolii (Wrocławia, Poznania, Krakowa, Trójmiasta, konurbacji górnośląskiej i Łodzi).

Obserwacja procesów transformacji w Polsce pokazuje, że metropolie rozwijają się szybciej niż województwa, do których należą (dotyczy to szczególnie Krakowa, Warszawy i Poznania). Powiększa się także dystans między miastami a otaczającymi je obszarami. W zależności od wielkości miasta jego promień oddziaływania sięga 20–50 km, zaś poza tym obszarem można obserwować stagnację, a nawet regres, który wynika z wypłukiwania z tego obszaru zasobów ludzkich i materialnych.

Chociaż ekstrapolacja istniejących trendów, szczególnie w wieloletniej perspektywie, jest ryzykowna, to można jednak przewidywać, że zjawiska globalizacji gospodarki (sprzyjające procesom metropolitalnym) w nadchodzących dziesięcioleciach będą się nasilać także w Polsce. Wynika to przede wszystkim ze zmian technologicznych i udziału nauki w rozwoju gospodarczym, który ma charakter sieciowy, zaś węzłami tych sieci stają się właśnie wielkie miasta. Jeżeli przyjąć takie założenie, to jedynie Warszawa, która dysponuje największym potencjałem naukowym, finansowym i informacyjnym oraz jest głównym centrum decyzyjnym, ma szanse na rzeczywiście metropolitalny rozwój. Cechy te powodują, że stolica będzie rozwijać się, mimo istniejących ograniczeń, szybciej niż inne miasta.

O powodzeniu pozostałych potencjalnych metropolii będą przede wszystkim decydować ich powiązania z przestrzenią europejską. Tak więc największe szanse z tego punku widzenia mają Poznań i Wrocław, a także Kraków, dysponując najbogatszym w Polsce zasobem turystycznym. Położone peryferyjnie Trójmiasto znajduje się w znacznie gorszej sytuacji niż Poznań, Wrocław i Kraków. Wśród tych trzech miast ma ono najmniejsze szanse na rozwój, ponieważ obok niekorzystnego położenia ma także najsłabszy potencjał naukowy. Kolejną cechą negatywną jest niemożność prowadzenia na tym obszarze jednolitej polityki rozwoju przez istniejące trzy samorządy, które zamiast ścisłej współpracy konkurują ze sobą. Natomiast niewątpliwym atutem Trójmiasta jest największy po Krakowie zasób turystyczny.

Wśród sześciu potencjalnych metropolii najmniejsze szanse ma niewątpliwie Łódź, miasto o najniższym potencjale rozwojowym, którą, mimo pewnego ożywienia, cechuje słaby rozwój gospodarczy i regres ludnościowy. Wśród potencjalnych metropolii osobne miejsce zajmuje konurbacja górnośląska, składająca się z kilkunastu miast o bardzo różnej sytuacji gospodarczej i urbanistycznej. W najlepszej sytuacji są tu trzy miasta: Gliwice, Katowice i Tychy, oraz w pewnym stopniu Dąbrowa Górnicza. W pozostałych ośrodkach występują liczne przemysłowe odłogi, a substancja miejska jest zdegradowana. Rekultywacja terenów poprzemysłowych i rewitalizacja miast będą bardzo kosztowne i długie. Biorąc pod uwagę doświadczenia zagraniczne (Ruhra, Pas de Calais), będzie to trwało, przy optymistycznym założeniu, ok. 3040 lat.

Metropolizacja wywołuje trzy niezależne zjawiska, które powodują istotne ograniczenie przestrzeni publicznej charakterystycznej dla tradycyjnego miasta.

Pierwsze z nich polega na zmianie, przez wielkie międzynarodowe korporacje, wielofunkcyjnych centralnych dzielnic miast we względnie jednorodną przestrzeń biurową, z niewielkimi aneksami usługowymi przeznaczonymi głównie dla pracowników i interesantów, a także budowę peryferyjnych dzielnic biznesowych. W niektórych miastach korporacje te, w trosce o swój image, oddają w swoich kompleksach biurowych część prywatnej przestrzeni do użytku publicznego.

Kolejną przyczyną ograniczenia przestrzeni publicznej w miastach jest zmiana organizacji handlu, który skupia się w specjalnie zaaranżowanych obiektach, położonych na ogół poza centralnymi obszarami metropolii.

W metropoliach, w porównaniu z tradycyjnym miastem, wzrasta także poczucie zagrożenia, szczególnie wśród zamożniejszych warstw społecznych. Wywołuje je obecność nie tylko ludzi określanych jako społeczny margines, ale także mniejszości etnicznych i w ogóle ludzi „obcych”. To poczucie zagrożenia jest jedną z przyczyn powstawania „osiedli za bramą” (gated communities).

W rezultacie tych trzech procesów przestrzeń publiczna w metropoliach kurczy się, postępuje jej fragmentacja i prywatyzacja. Tak więc metropolizacja dużych miast to proces niejednoznaczny, przynoszący szanse rozwojowe, ale też zagrożenia dla jakości życia.

Niezbędnik Inteligenta „Miasta i ludzie” (100086) z dnia 03.11.2014; Dzieje miast; s. 22
Oryginalny tytuł tekstu: "Metropolie rządzą światem"
Reklama
Reklama