Niezbędnik

Uwaga: eksperyment!

Badania kliniczne nowych leków

Farmaceuta przygotowujący medykamenty, miniatura z arabskiego wydania „De materia medica” Pedaniusza Dioscoridesa (I w.), rzymskiego lekarza pochodzenia greckiego Farmaceuta przygotowujący medykamenty, miniatura z arabskiego wydania „De materia medica” Pedaniusza Dioscoridesa (I w.), rzymskiego lekarza pochodzenia greckiego Werner Forman/Universal Images Group / Getty Images
W dość powszechnym przekonaniu testowanie leków to hazard, często prowadzący do afer. A jaka jest prawda o badaniach klinicznych, w które angażowani są pacjenci?

Talidomid miał być cudownym lekiem na stresy związane z ciążą. Eliksirem, który przyszłym matkom koi nerwy i likwiduje poranne mdłości. „Całkowicie nieszkodliwy, nawet dla niemowląt” – głosiła reklama, na której uśmiechnięty bobas sięgał po butelkę z napisem „Contergan”. Pod taką nazwą talidomid sprzedawano w Niemczech. W Anglii znany był jako Distaval, w Szwecji – Neurosedyn. Szybko trafił na półki apteczne w 46 krajach, ale dzięki swoim zaletom podbił cały świat. Do Polski nie został oficjalnie wprowadzony, choć przywożono go prywatnie. Nie był to na szczęście import na masową skalę, więc gdy w 1961 r. pojawiła się wiadomość o tragicznych skutkach jego działania – Polki odetchnęły z ulgą. Nieświadomie uchroniły przed kalectwem swoje dzieci.

Choć pierwsze talidomid baby przyszło na świat pod koniec 1956 r., dopiero cztery lata później pewien australijski lekarz, dr William McBride, spostrzegł, że w jego szpitalu rodzi się nadzwyczaj dużo dzieci z niewykształconymi rączkami i nóżkami, których stopy i dłonie wyrastały bezpośrednio z tułowia. Okazało się, że wszystkie matki tych dzieci zażywały w pierwszym trymestrze ciąży talidomid.

Początek historii tego preparatu sięga 1953 r., kiedy w laboratorium szwajcarskiego koncernu farmaceutycznego Ciba zsyntetyzowano nowy związek. Szwajcarzy nie byli jednak swoim odkryciem specjalnie zainteresowani. Dalszymi badaniami zajęli się Niemcy z firmy Chemie Grünenthal w Stolbergu, niedaleko Aachen, którzy cząsteczkę opatentowali i nawet zaczęli próby na zwierzętach, by szybko stwierdzić, że nie ma działań ubocznych.

Niezbędnik Inteligenta „Bioetyka: spory na śmierć i życie” (100091) z dnia 23.02.2015; Bioetyka na co dzień; s. 38
Oryginalny tytuł tekstu: "Uwaga: eksperyment!"
Reklama