Fizyka klasyczna była budowlą piękną i kompletną. Powstały za sprawą wielkiego dzieła Newtona „Philosophiae naturalis principia mathematica” (Matematyczne zasady filozofii przyrody) XVII-wieczny gmach wiedzy podlegał co prawda niewielkim rekonstrukcjom, tu i ówdzie powstawały dobudówki i nowe ornamenty, ale stał niewzruszony przez ponad dwa wieki – symbol sukcesu ludzkiego w poznaniu natury. Tylko nieliczni dostrzegali pogłębiające się rysy na fasadzie gmachu klasycznej wiedzy. Na początku XX w. nie przypuszczano, że może on runąć tak szybko.
Nie minęło jednak wiele lat, gdy fizyka klasyczna zastąpiona została dwiema nowymi wielkimi budowlami. W 1915 r. Einstein sformułował nową teorię grawitacji, czasu i przestrzeni, ogólną teorię względności, opisującą zachowanie planet, gwiazd, galaktyk i kosmosu jako całości. Kilkanaście lat później, opierając się na intuicyjnych ideach Maxa Plancka, Einsteina i Nielsa Bohra, grupa młodych fizyków: Louis de Broglie, Ernst Schrödinger, Werner Heisenberg, Max Born, Paul Dirac, by wymienić tylko tych najbardziej wpływowych, zrewolucjonizowała fizykę atomową, tworząc w połowie lat 20. XX w. mechanikę kwantową. Jej rozwinięciem była stworzona po II wojnie światowej kwantowa teoria pola, która po dziś dzień stanowi podstawę naszego zrozumienia mikroświata; to w jej języku sformułowany został model standardowy fizyki cząstek elementarnych doskonale opisujący zachowanie podstawowych składników materii.
Teorie piękne i nieprzystające do siebie
Chociaż XX-wieczny postęp w fizyce fundamentalnej nie ma sobie równych w historii nauki, dziś, w pierwszych dekadach nowego wieku, jesteśmy w położeniu daleko mniej komfortowym niż nasi wielcy poprzednicy sprzed niewiele ponad stu lat.