Byłem przy każdej trumnie
Wywiad: ksiądz mówi o identyfikacji ofiar katastrofy smoleńskiej
Rozmowa została opublikowana w listopadzie 2010 r.
Janina Paradowska: – Jak to się stało, że po 10 kwietnia ksiądz znalazł się w Moskwie?
Ks. Henryk Błaszczyk: – Pojechałem na osobistą prośbę minister Ewy Kopacz, która tuż po katastrofie smoleńskiej kompletowała ekipę patologów sądowych, lekarzy, ratowników medycznych, psychologów, ludzi znających się na logistyce tego typu operacji, którzy mogli ją wesprzeć w tych pierwszych, najtrudniejszych dniach.
Rodziny wiedziały, że w samolocie jest ksiądz?
Tak, ten lot rozpoczęliśmy zresztą modlitwą. Kiedy padały słowa – i niech się stanie wola Twoja jako w Niebie tak i na Ziemi – to przyznaję, w obecności tych właśnie rodzin, sam przeżyłem głębokie wzruszenie. W tej modlitwie każdy uczestniczył na swój sposób, bo przecież nie wszyscy podzielali moje wyznanie wiary. Miałem jednak wrażenie, iż sama świadomość, że w samolocie obecni są kapłani, bo był również ksiądz pułkownik Marek, kapelan wojskowy, że są psycholodzy, że jest do kogo się odwołać, sprawiła, że już na pokładzie zaczęły się pierwsze rozmowy.
Kim byli psychologowie?
Oni wywodzili się głównie ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Przede wszystkim z tej uczelni wywodzą się psychologowie przygotowani do wczesnej interwencji kryzysowej. Byli też psychologowie z innych ośrodków oraz ekipa Lotniczego Pogotowia Ratunkowego wraz z lekarzami.
Powiedział ksiądz, że już na pokładzie samolotu zaczęły się rozmowy. Z czym zwracano się do księdza, z jakimi pytaniami?
Dlaczego Bóg mi to uczynił? Dlaczego on, dlaczego tak strasznie? Jak się ksiądz czuje z tym, że wydarzyła się taka tragedia?