Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Winny, czy niewinny? Rozmowa z pilotem premiera Millera

Podpułkownik Marek Miłosz na ławie oskarżonych warszawskiego sądu wojskowego. Marzec 2010 r. Podpułkownik Marek Miłosz na ławie oskarżonych warszawskiego sądu wojskowego. Marzec 2010 r. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
We wtorek rozstrzygną się losy ppłk. Marka Miłosza, pilota, którego prokuratura oskarża o spowodowanie wypadku śmigłowca z premierem Millerem na pokładzie. Sąd Najwyższy zdecyduje, czy sprawa zostanie ponownie rozpatrzona.

Marek Miłosz siedział za sterami śmigłowca Mi – 8, którym 4 grudnia 2003 roku premier Leszek Miller wracał do Warszawy z Wrocławia. Gdy w pobliżu Piaseczna w maszynie wyłączyły się oba silniki, pilot lądował awaryjnie, po mistrzowsku stosując manewr tzw. autorotacji.

W wypadku, oprócz szefa rządu rannych zostało kilkunastu pasażerów i członków załogi, w tym ówczesna wiceminister kultury Aleksandra Jakubowska. W marcu 2004 roku prokuratura postawiła Markowi Miłoszowi m.in. zarzut umyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy powietrznej (pilot nie włączył instalacji zapobiegającej oblodzeniu silników). Po sześciu latach sąd wojskowy uniewinnił oficera, jednak prokuratura nie zgodziła się z wyrokiem i złożyła apelację do Sądu Najwyższego.

Juliusz Ćwieluch: Wygląda na to, że prokurator ma bardzo osobisty stosunek do kwestii udowodnienia panu winy?

Ppłk Marek Miłosz: Trudno mi to komentować. Przed wypadkiem obydwaj nigdy się nie spotkaliśmy. Tłumaczę sobie, że taką ma pracę ...

A może jednak popełnił pan jakiś błąd? Coś przeoczył?

Ekspertyzy i opinie biegłych były dla mnie korzystne. Automatyczna instalacja przeciwoblodzeniowa zaczyna podgrzewać najpierw prawy silnik, a to właśnie prawy zgasł nam pierwszy. Wskazuje to na fakt, że urządzenie nie działało. Badania wykazały, że termometr, którym dysponowaliśmy miał margines błędu rzędu 3 stopni Celsjusza. To sporo, biorąc pod uwagę, że instrukcja mówi o ręcznym włączeniu odladzania przy 5 stopniach Celsjusza. U nas było 7- 9stopni. Co z tego, że cywilne prognozy mówiły o anomalii pogodowej, skoro w tych, które ja miałem – wojskowych nic na ten temat nie było.

Wojsko, które ma oddzielną służbę meteorologiczną ma gorsze prognozy od cywilów?

Reklama