Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Kościół bierze wszystko. Nie kwituje. Żąda więcej

Polityka
Państwo polskie jest dłużnikiem Kościoła rzymskokatolickiego. Bo jeszcze nie oddało wszystkich dóbr kościelnych zabranych po wojnie.

W ciągu zaledwie kilku dni doczekaliśmy się dwóch ważnych ostrzeżeń przed przerabianiem Polski na państwo katolickie. I mocnej kontry ze strony szefa Katolickiej Agencji Informacyjnej.

Najpierw prof. Wojciech Sadurski w „Gazecie Wyborczej” polemizował z artykułem wiceministra sprawiedliwości Michała Królikowskiego. Zarzucił mu, że manipuluje tekstem konstytucji, wpisując do konstytucji treści religijne, których w niej nie ma. Sadurski broni świeckości państwa polskiego, Królikowski podważa samą ideę państwa świeckiego. Jego zdaniem Konstytucja jest oparta na katolickiej nauce społecznej i wyraża jej ducha.

Sadurski ostrzega przed „ministerialnymi owieczkami”, które „przepisują konstytucję na katolicką modłę”, bo uważają, że mają prawo oczyszczać nasz rozum z ateistyczno-liberalnych złogów.

Teraz w „Newsweeku” w podobnie ostrzegawczym tonie głos zabrał prof. Wiktor Osiatyński. Osiatyński postuluje wypowiedzenie przez państwo polskie konkordatu. Wraca do hasła rzuconego wcześniej przez profesora Hartmana z okazji 20-lecia podpisania konkordatu.

Osiatyński, tak jak Hartman, widzi w konkordacie przejaw uprzywilejowania Kościoła rzymskokatolickiego w naszym państwie, które nie składa się wyłącznie z katolików. Jeśliby Kościół utracił ten przywilej, wyszłoby mu to na zdrowie, bo zostałby zrównany z innymi zwykłymi instytucjami publicznymi.

Biskupi takie ostrzeżenia albo ignorują, albo odrzucają jako ataki na Kościół. Do tej grupy dołączył szef Katolickiej Agencji Informacyjnej Marcin Przeciszewski, uważany za umiarkowanego. Przekonuje, że nie ma żadnej pełzającej katolicyzacji państwa. Przeciwnie, konkordat przed katolizacją broni, gdyż akceptuje „postoświeceniową” zasadę rozdziału Kościoła i państwa, która oznaczała likwidację państwa wyznaniowego.

Reklama