Czarny papież, po którym ma nastąpić koniec świata, jest legendą, którą znają chyba wszyscy. I oto okazuje się, że Leon XIV ma kreolskie pochodzenie.
Wybór pierwszego papieża Amerykanina zbiegł się z renesansem katolicyzmu w USA. Tyle że ów renesans ma głównie nacjonalistyczną twarz J.D. Vance’a.
Na przyspieszonym topnieniu wiernych zaważyły nadużycia seksualne i afery pedofilskie, przez lata zamiatane pod dywan, ale przede wszystkim wyraźny kryzys wiary.
Nie o to chodziło ultrakonserwatystom. Przed konklawe modlili się, żeby Duch Święty oświecił elektorów: niech nie wybierają jakiegoś kolejnego Franciszka, bo to skończy się schizmą w Kościele.
Prof. Krzysztof Skwierczyński z Uniwersytetu Warszawskiego zabiera nas w podróż przez cielesne i duchowe napięcia średniowiecza.
Kościół, jak każda korporacja w polityce czy biznesie, jest znany z nieufności do mediów, na które nie ma żadnego wpływu. Leon XIV przemówił zupełnie innym tonem.
Nowy papież jest Amerykaninem. Z jednej strony wydaje się, że to ukłon w stronę administracji Donalda Trumpa. Ale z drugiej – próba zachowania niezależności Kościoła.
Włosi starają się objaśnić porażkę faworyta, za którego uchodził kard. Pietro Parolin. Sekretarz stanu za pontyfikatu Franciszka miał – jak piszą watykaniści „La Stampy” – otrzymać w pierwszym i drugim głosowaniu bardzo duże poparcie.
Niech pokój będzie z wami wszystkimi! – to pierwsze słowa nowego, 267. papieża Leona XIV. Stawiał na niego Franciszek. Czy będzie kontynuował jego reformy?
Następca Franciszka został wybrany drugiego dnia konklawe. Decyzję kardynałów ogłosił protodiakon Dominique Mamberti z balkonu Bazyliki św. Piotra w Watykanie.