Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Tusk się schował? Nie daje rady w Brukseli?

100 dni Tuska, czyli jest okazja do szczypania

Donald Tusk, szef Rady Europejskiej Donald Tusk, szef Rady Europejskiej Rada Europejska
Polskie media z lubością wbijają szpile w Donalda Tuska. Za wcześnie.

Lubimy to robić. Lubimy wbijać szpile. Niektórzy powiedzą – czepiać się. Szukać dziury w całym. Kręcić nosem. Utyskiwać. Mękolić i kwękolić, jak powiedział swego czasu były premier, obecny szef Rady Europejskiej, a zarazem nowy bohater miłośników tego jednego z ulubionych polskich sportów narodowych.

Tak się jakoś utarło w tzw. życiu publicznym, ale i medialnym, że pierwsze oceny polityków pełniących ważny urząd pojawiają się po 100 dniach od jego objęcia. Nie wiem, dlaczego nie po 250 na przykład, bo byłyby wtedy bardziej obiektywne, ale tak po prostu jest.

Skoro więc minęło 100 dni urzędowania Donalda Tuska, no to trzeba podsumować. No to oceniamy. „Słabe” – twierdzi „Gazeta Wyborcza”. Dlaczego? Bo rzekomo kłóci się z szefową unijnej dyplomacji i jest izolowany przez Rosję. Problem w tym, że z tekstu Tomasza Bieleckiego wcale nie wynika, by było tak źle. Po jego przeczytaniu powiedziałbym, że Tusk zasłużył na co najmniej trzy z plusem. Dlatego to, jak została „sprzedana” Tuskowa studniówka, pachnie czepialstwem.

Tak jak materiał TVN sprzed kilku dni. Reporterzy zabrali się za poszukiwanie Tuska, który rzekomo ukrył się w swoim gabinecie, nie wygląda na świat (znaczy na Europę i Rosję), nie pojechał na pogrzeb Borysa Niemcowa. Efekt był taki sobie, bo z materiału trudno było się dowiedzieć, dlaczego Tusk jest mniej widoczny, co w polityce nie jest wcale jakąś wielką wadą. Co więcej – podobnie jak w artykule „GW” – z materiału TVN wcale nie wynikało, że Tusk zaliczył choćby potknięcie. Na marginesie – akcje pod tytułem: gdzie jest premier/prezydent/minister to kolejny z tematów, które co jakiś czas pojawiają się w polskich mediach.

Reklama