Wiele wskazuje, że Zbigniew Stonoga nie pójdzie, jak to ostatnio zapowiadał, jesienią „na parlament”, tylko na odsiadkę do więzienia. W poniedziałek 15 czerwca Sąd Okręgowy dla Warszawy Pragi nie uwzględnił jego apelacji i tym samym prawomocny stał się wyrok skazujący go na rok bezwzględnego więzienia. Chodzi o sprawę z 2009 r. Stonoga wziął do sprzedaży samochód marki Lexus wartości ponad 50 tys. zł, po czym jego właściciel nie zobaczył ani pieniędzy, ani wozu.
Prokuratura oskarżyła go z art. 286 par. 1 kk, czyli o oszustwo – doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem poprzez wprowadzenie w błąd w celu osiągnięcia korzyści majątkowych. Tego czynu, jak zaznaczyła prokuratura, Stonoga dopuścił się w warunkach recydywy. 26 marca 2014 r. sąd rejonowy skazał Stonogę za to na rok pozbawienia wolności. I ten wyrok utrzymał teraz w mocy sąd wyższej instancji. Droga odwoławcza została wyczerpana, a ewentualny wniosek o kasację wyroku nie wstrzyma jego wykonania.
Tak więc teraz, tłumaczy sędzia Joanna Zaremba, rzecznik sądu okręgowego ds. karnych, decyzja o nieuwzględnieniu apelacji zostanie przesłana do sekcji wykonawczej sądu rejonowego, który skazał Stonogę, a ta rozpocznie procedurę wykonania wyroku. Zacznie od wysłania skazanemu wezwania do stawienia się w zakładzie karnym.
Co więcej, tym razem może nie udać się Stonodze zamiana wyroku więzienia na dozór elektroniczny – jak ostatnim razem. Bo „bransoletka”, którą tak ostentacyjnie podczas konferencji prasowej 10 czerwca zdjął po przecięciu nożyczkami, mówiąc, że będzie to „gwóźdź do trumny Szeremeta”, może okazać się „gwoździem” do jego trumny. „Bransoletkę” tę nosił wskutek wyroku 6 miesięcy więzienia za posługiwanie się sfałszowanym dokumentem.