Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Debata Kopacz-Szydło: Ustrój państwa i polityka

Prawo i sprawiedliwość wystąpiły w debacie tylko jako nazwa partii

Forum
Najbardziej znamiennym momentem debaty było to, że na pokazujące horyzonty polityka pytanie o najważniejsze dziś wyzwania cywilizacyjne żadna z kandydatek nie odpowiedziała.

Mogłoby się wydawać, że spór o rozumienie praw obywatelskich czy kondycję wymiaru sprawiedliwości powinien być kluczowy w takiej dyskusji. Owszem, to tematy trudne, ale przecież ważne dla każdego wyborcy na równi z polityką zagraniczną czy ekonomią. Zresztą w wykonaniu przygotowanych dyskutantów i dziennikarzy potrafią być one pasjonujące.

Tymczasem kompletnie nie wyszło… O tym, jakie poglądy mają w tych kwestiach najważniejsze kandydatki, można było najwyżej wnioskować z rozmaitych podtekstów.

Oto na przykład wygląda na to, że kandydatka Szydło chce oprzeć polskie ustawodawstwo na projektach wnoszonych przez samych obywateli. Kilka razy zarzuciła bowiem obecnej koalicji lekceważenie tej metody inicjatywy legislacyjnej. Przy okazji oczywiście obiecała, że jak wygra, to wprowadzi gwarancje obowiązkowego procedowania obywatelskich projektów przez parlament. Nic to, że jest to droga, owszem, dopuszczalna w demokracji, lecz przecież w istocie poboczna i mocno zawodna.

Z kolei kandydatka Kopacz podniosła wprawdzie temat wstydliwie schowanego niedawno przez konkurencję projektu nowej konstytucji, lecz jakby bez przekonania sięgała po najważniejsze argumenty, których można było przy tej okazji użyć. A przecież właśnie pomysł zmiany ustawy zasadniczej może świadczyć o zamiarze zasadniczego przemontowania ustroju RP przez prący do władzy PiS.

Owszem, szefowa PO zasugerowała mimochodem, że efektem może być „republika wyznaniowa”, wspomniała też o prawach kobiet. Pominęła jednak choćby tak groźne w długofalowej perspektywie pomysły jak powrót do podporządkowania prokuratury partyjnemu ministrowi czy ograniczania niezależności sędziów (w jawnej już formie lansowane przez działaczy PiS, m.in. na głośnej katowickiej konwencji programowej).

Symbolem poziomu tej dyskusji były – wypowiedziane właśnie przy okazji tematu „praw kobiet” przez Beatę Szydło – stwierdzenia w rodzaju, że każde dziecko ma prawo do szczęścia i że respektowane powinny być prawa wszystkich obywateli, czy to z miast, czy to z małych miejscowości… Ale znamienne jest i to, że Ewa Kopacz nie wykorzystała okazji do skontrowania banałów. Jakby kompletnie nie czuła istoty prawnoustrojowych kwestii. W efekcie sama nie wyszła poza tezę, że PiS chce odebrać Polakom „rzecz najcenniejszą: wolność osobistą”.

Może więc najbardziej znamiennym momentem owej debaty było to, że na arcyważne, bo pokazujące też horyzonty polityka, pytanie o najważniejsze dziś – zdaniem kandydatek – wyzwania cywilizacyjne żadna z nich w praktyce nie odpowiedziała?

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną