Ostatnim punktem marszu PiS było przemówienie Jarosława Kaczyńskiego przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego. Prezes PiS stwierdził, że w Polsce trwa aktualnie wielki spór. – Warto odpowiedzieć sobie na pytanie: o co w gruncie rzeczy chodzi? Ci, którzy byli tutaj wczoraj i inni, mówią, że chodzi o wypełnianie przez Trybunał Konstytucyjny jego przewidzianej przez prawo roli. To żart. Sędziowie Trybunału, w tym prezes, osobiście brali udział w tworzeniu ustawy, o której sami musieli powiedzieć, że złamała konstytucję, łamią nieustannie procedury, wydają arbitralne, bezpodstawne wyroki – mówił Kaczyński.
Prezes PiS stwierdził, że poprzednicy obecnego rządu nie wykonali prawie 50 orzeczeń Trybunału, „ogłaszali często je po wielu tygodniach, a dziś płaczą po niewielkim opóźnieniu”. – To zalew hipokryzji – mówił. – Chcemy dobrego TK, który rzeczywiście będzie strzegł konstytucji. Dodał jednak, że nie jest to ten w obecnym składzie.
Jarosław Kaczyński odniósł się też do wczorajszego marszu w obronie demokracji, który przeszedł sprzed gmachu Trybunału Konstytucyjnego pod Pałac Prezydenta. Stwierdził, że wraca sytuacja z 2006 i 2007 roku – opozycja działa bez ograniczeń, atakuje rząd, obraża prezydenta. – To nie są ludzie, którzy mają sprawne głowy. To nie są ludzie, którzy myślą. Tu są ludzie, którzy myślą – mówił Kaczyński. – Dziś nie ma zagrożenia demokracji. Zagrożenie demokracji owszem było, ale za rządów Platformy Obywatelskiej.
Lider PiS wyliczał też przewinienia PO i stwierdził, że „Polacy pamiętają, jak to wyglądało”.