Lech Morawski nie był – w świetle wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 3 grudnia 2015 r. – sędzią TK, ale dublerem, wybranym na prawomocnie obsadzone już przez Sejm poprzedniej kadencji miejsce w Trybunale. Prezydent Andrzej Duda odmówił zaprzysiężenia trzech wybranych przez tamten Sejm sędziów, a nowy Sejm uchwalił tzw. uchwały unieważniające ich wybór i wybrał nowych.
Prawo nie przewiduje jednak możliwości unieważnienia uchwały Sejmu. Z postanowienia Trybunału Konstytucyjnego z lutego 2016 r. wynika, że owo „unieważnienie” nie wywołało skutków prawnych. A więc aktualny pozostaje wybór trzech sędziów wybranych przez poprzedni Sejm i niezaprzysiężonych przez prezydenta Andrzeja Dudę.
To znaczy, że miejsce po prof. Morawskim w Trybunale nie jest wolne i – według prawa, potwierdzonego m.in. w opiniach Komisji Weneckiej i Komisji Europejskiej – powinien je zając któryś z trzech sędziów wybranych przez poprzedni Sejm. Nie wiadomo który, ponieważ w uchwałach powołujących dublerów obecny Sejm – wbrew konstytucji – nie sprecyzowano, od kiedy zaczyna się ich kadencja, a zatem na miejsce którego sędziego kończącego kadencje w 2015 r. wchodzą.
Nie należy się jednak spodziewać, że PiS uszanuje wyroki Trybunału i ważność wyboru sędziów przez poprzedni Sejm.
Zmiany w TK po śmierci prof. Morawskiego?
Prawdopodobnie w najbliższym czasie zostanie wybrany następca prof. Morawskiego. W świetle prawa będzie on takim samym dublerem jak prof. Morawski, prof. Mariusz Muszyński i prof. Henryk Cioch. Orzekanie dublerów w Trybunale powoduje, że rozstrzygnięcia wydane z ich udziałem mogą być kwestionowane jako nie-wyroki.