Siemianowice Śląskie, ul. Oświęcimska 8, godz. 12. 00. Przed starym domem, z czerwonej cegły, w śląskim stylu, stoi dwóch policjantów, wokół tłum dziennikarzy i gapiów. Z drugiej strony ulicy kilka telewizyjnych kamer wycelowanych w bramę i zasłonięte okna. Już przed siódmą w oddalonym o 500 m sklepiku, gdzie kupuję pieczywo i gazety, wiedziano, że coś się stało za torami, u Blidów: - Policja jeździ jak szalona, karetki pędzą - przekazywała sprzedawczyni. Kolejni klienci przynosili już wiadomości, że Basia nie żyje. Teraz, pod jej domem ludzie wiedzą swoje: - Uwierzę we wszystko, tylko nie w to, że popełniła samobójstwo! - mówi sąsiad Blidów. - Ostatnio rzadko bywała na Śląsku, więcej czasu spędzała w Warszawie!
- Szok to za mało powiedziane - przekazuje Jerzy Markowski, były senator SLD, sekretarz stanu w ministerstwie gospodarki odpowiedzialny za górnictwo w latach kiedy Blida była ministrem gospodarki przestrzennej i budownictwa. Pamięta, że na posiedzeniach rządu miała cały arsenał sugestii, żeby postawić na swoim: - Potrafiła ostro zakląć, zrugać po śląsku, ale też się rozpłakać.
Były śląski poseł, zaprzyjaźniony z rodziną Blidów: - Basia była kilka razy przesłuchiwana w śledztwie przeciwko Barbarze Kmiecik, to wiedziałem - mówi. - Ale nie czułem, aby ją ta sprawa niepokoiła. Barbarę Kmiecik (również mieszka w Siemianowicach) zwaną „śląską Alexis", aresztowano w 2005 r. za składanie propozycji korupcyjnych i szwindle w handlu węglem. Kiedy jej firma zajmowała się pośrednictwem w handlu węglem, to właścicielka uważana była za jedną z najzamożniejszych kobiet na Śląsku (wcześniej pracowała w spółdzielni mieszkaniowej).