Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Matka Boska do boju zagrzewa

W „Gazecie Wyborczej” przeczytałem fragmenty kazania księdza prałata Romana Kneblewskiego z Bydgoszczy wygłoszonego dla uczczenia I Pielgrzymki Młodzieży Narodowej na Jasną Górę: „kiedy wchodziliśmy sobie swobodnie do Moskwy, a Moskwa drżała, kiedy wszystkie potęgi drżały, a my stanowiliśmy nie byle jakie imperium. (…) Polska była wtedy zdecydowanie najbogatszym krajem w Europie, a inne narody opowiadały o niej jako o kraju mlekiem i miodem płynącym. (…) Nasz strój i obyczaj naśladowano na dworach, a polszczyzna była językiem międzynarodowym i cesarz chiński pisał listy po polsku. (…) Gdy spojrzymy na przykład na ikonę Matki Boskiej Włodzimierskiej, to ona patrzy uspokajająco, jakby chciała powiedzieć: »Nie biespokojsia, rebionok, chwatit, chwatit…«. A ta nasza? Przeciwnie! Ona zagrzewa do boju! Ta Matka Boska Częstochowska to jest hetmanka. Ma twarz dawnej polskiej matrony, która siedziała sobie na ganku przed dworem i pobożnie odmawiała różaniec. Ale na podorędziu miała nabita krócicę, że skoro ujrzy głowę Tatarzyna wyłaniającą się z zarośli, to celnie wypali i siadłszy na koń jeszcze zdąży odsiecz przyprowadzić”.

„Gazecie Wyborczej” najwyraźniej to kazanie się nie podoba. Rozumiem jej racje. Po pierwsze, Matka Boska Częstochowska strzelająca do Tatarów krymskich to dzisiaj rzecz politycznie dwuznaczna, a nawet niewygodna i jakby proputinowska. Po drugie, chwytając za krócicę, którą obsługiwało się, co każdy rusznikarz poświadczy, obiema rękami, musiałaby Czarna Madonna zrzucić na ziemię Jezuska, który mógłby ulec w tej sytuacji dotkliwym potłuczeniom.

Ale są to przecież nieistotne detale. Autorka artykułu Dorota Steinhagen nie zechciała zauważyć, że łączy się ksiądz prałat Roman Kneblewski z wielowiekowym przesłaniem i tradycją narodowej myśli polskiej.

Polityka 15.2014 (2953) z dnia 08.04.2014; Felietony; s. 96
Reklama