Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

W promieniach sławy

W 356 r. p.n.e. pewnemu szewcowi w Efezie sprzykrzyło się być szewcem. Któż bowiem już w następnym pokoleniu pamiętałby o jednym z efeskich szewców?
Syndrom Herostratosa to nie jest próżna figura retoryczna. Zawsze będą szewcy, którzy chcieliby podpalić świat.Mary Evans Picture Library/BEW Syndrom Herostratosa to nie jest próżna figura retoryczna. Zawsze będą szewcy, którzy chcieliby podpalić świat.

Miasto zaś było duże, więc i szewców odpowiednio wielu. Żeby zdobyć rozgłos i przejść do historii, podpalił więc słynną świątynię małoazjatyckiej bogini zwanej Artemidą efeską. Po zamachu nie uciekał, nie krył się, wręcz odwrotnie – ogłaszał wszem i wobec, że jest autorem tragedii. Sąd skazał Herostratosa (tak się szewc nazywał) na śmierć, a imię jego na wieczne zapomnienie. Z egzekucją nie było problemu. Któż jednak zapanuje nad ludzką pamięcią?

W pierwszej chwili zlekceważył sentencję mędrców tylko kronikarz Teopompos z Chios. Cóż jednak zrobić z wieścią gminną, z której korzystali historycy w następnych pokoleniach. I dzisiaj, w dwa i pół tysiąclecia później, widać, że szewc dopiął swego. Nie ma poważnej encyklopedii, która nie wymieniałaby jego imienia i nie informowała o czynie. Owszem, podkreśla się zawsze, że jest symbolem człowieka zdobywającego sławę przez zbrodnię. Ale jest, jest, jest w podręcznikach. Cóż za zwycięstwo dla małego szewczyka z archeologicznego Efezu, który, prócz Herostratosa, przypomina już tylko list świętego Pawła do Efezjan: „Baczcie więc pilnie jak postępujecie: nie jako niemądrzy ale mądrzy. Wyzyskujcie chwilę sposobną, bo dni są złe (5,15-16)”!

Owszem, dni są złe. Jak więc postępować mądrze? Wiemy wszyscy, że są terroryści religijnymi fanatykami. Czy nie obcy jest im jednak na równi duch Herostratosa? Umrzesz, ale zasłyniesz tym bardziej, im efektowniejszych dokonałeś spustoszeń i im większe nadadzą ci wrogowie znaczenie, im większe zrobią ci publicity. O dziwo, gdyż rzecz wydawałaby się trywialnie prosta, demokratyczne media z nieskończoną naiwnością na pograniczu idiotyzmu wchodzą w tę grę.

Polityka 49.2015 (3038) z dnia 01.12.2015; Felietony; s. 112
Reklama