Piotr Sarzyński: – Niespełna 30-letnia pani architekt poświęca zawodową karierę problemom ludzi starszych?
Agnieszka Labus: – Ja także kiedyś będę osobą starszą, a problem warunków życia za 30–40 lat dotyczyć będzie całego mojego pokolenia. Chcę wiedzieć, jakie czekają mnie perspektywy. Co, jako seniorka, powinnam mieć zagwarantowane, by czuć się usatysfakcjonowana komfortem życia? A jeszcze lepiej, gdybym mogła na kształt owej przyszłości osobiście wpływać. Tym bardziej że problem nie będzie malał, a jedynie narastał. Prognozy są jednoznaczne; ludzi w podeszłym wieku będzie w społeczeństwie proporcjonalnie coraz więcej. Niektórzy mówią wręcz o nadciągającym demograficznym tsunami.
To wyzwanie dla ekonomii czy medycyny. Cóż w tej sprawie może architekt?
Wiele. I to na różnych poziomach. Od skali mikro, czyli rozwiązań architektonicznych w mieszkaniu i bloku, poprzez urbanistykę, planowanie osiedli i ich infrastruktury oraz lokalne plany zagospodarowania przestrzennego, a na kreowaniu dokumentów strategicznych skończywszy.
Dobrze, to zacznijmy od skali mikro. Przede wszystkim kojarzy mi się z windami, które pozwoliłyby starszym ludziom w ogóle wychodzić z domu.
I dobrze się panu kojarzy. Zwłaszcza że ludzie starsi mieszkają najczęściej w kamienicach i blokach z lat 60. i 70. XX w., gdzie – poza wieżowcami – wind nie ma. Swego czasu brałam udział w badaniach w Katowicach. Rozmawialiśmy wtedy ze starszymi ludźmi mieszkającymi w tzw. Superjednostce – gigantycznym bloku postawionym w centrum miasta. Tam są windy, ale w ramach oszczędności skonstruowane tak, że zatrzymują się co drugie piętro.