– Męczą mnie sny.
– A mnie jawa.
Jakie to są męki, wiedzą najlepiej czytelnicy „Dziennika” Mrożka. Opisując martyrologię codzienności, autor wyznaje: „Nawet zęby czują się źle w moim towarzystwie”. Ale teatrzyk jawy rozpisanej na sytuacje i postacie ma w repertuarze także zdarzenia optymistyczne, niedostatecznie nagłośnione. Po wahaniach i namyśle ONZ zdecydowała się na powołanie ambasadora do spraw kontaktów z kosmitami. Bo oni prędzej czy później wpadną do nas w odwiedziny. A może już wpadli – widziano ich w Klewkach i na polach, gdzie zostawili w zbożu koliste ślady. W lokalach z wyszynkiem latające talerze też nikogo nie dziwią. Ambasador do spraw kosmitów… Szkoda zmarnować taką okazję. Mamy kandydatkę wręcz idealną. Myślę o Annie Fotydze. Była ministrem? Była, PiS świadkiem. Każdy kto z nią obcował, przyznawał zduszonym szeptem: „O, to ktoś nie z tej ziemi!”.
W felietonach również powinien obowiązywać parytet. O mężczyznach będzie później. Panie mają pierwszeństwo. Posłanka Sobecka pierwsza zaprotestowała, by rok 2011 był Rokiem Miłosza. Uzasadnienie: Miłosz lżył Polaków, wyrażał się o nich wrednie i pogardliwie. W Sejmie odezwały się głosy wspierające panią S. Wiadomo: hańba takiemu poecie, co wolał lśnić w wielkim świecie! Autor „Roku myśliwego” doczekał się polujących na niego myśliwych. O nagonkę zadba ojciec dyrektor: szczwaczy ma pierwsza klasa.
Na Miłoszu nie skończy się troska o właściwą postawę. Zgadzam się z profesorem Fiutem – znawcy literatury z kręgów PiS winni przyjrzeć się wieszczom i salonowym autorytetom. Ustalić, co też oni wypisywali o rodakach.