Archiwum Polityki

Hitler bez tabu

Takiej wystawy jeszcze tu nie było. Po 65 latach od zakończenia wojny, sześciu latach burzliwych dyskusji i przygotowań, w Niemieckim Muzeum Historycznym przy Unter den Linden otwarta została (bez pompy i oficjeli) wystawa poświęcona temu, który tę wojnę rozpętał. Obalono tabu, ale wiele innych pozostało. Odrzucono proponowany tytuł wystawy: „Hitler”, i zamieniono na bardziej dydaktyczny: „Hitler i Niemcy. Naród i zbrodnia”. Nie ma wzniosłych portretów wodza, a jedynie sceny zbiorowe, nie ma mundurów, nie ma przemówień, a popiersia eksponowane są w ciasnej sali, aby trudno się było na ich tle fotografować. No i stosowna oprawa Iana Keshawa, brytyjskiego biografa Hitlera.

A przede wszystkim towarzysząca eksponatom myśl przewodnia, że większość Niemców – jawnie czy milcząco – wspierała swego wodza i że reprezentował on ich poglądy. Wstrzemięźliwość w eksponowaniu hitlerowskich memorabiliów – „jakby to była pornografia”, ironizuje „Der Spiegel” – to dmuchanie na zimne? Na niewinne pytanie w ostatnim sondażu dla Fundacji Friedricha-Eberta „Czy powinniśmy mieć przywódcę, który pokieruje Niemcami silną ręką, dla dobra wszystkich?”, 46 proc. ankietowanych odpowiedziało pozytywnie.

Polityka 43.2010 (2779) z dnia 23.10.2010; Flesz. Świat; s. 12
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną