Wypuszczanie na rynek zmodyfikowanych i unowocześnianych przez człowieka zwierząt jest naturalną konsekwencją sukcesu, jakim kilkanaście lat temu okazały się zmodyfikowane rośliny. Media donoszą, że Amerykanie dysponują już genetycznie zmodyfikowanymi rybkami akwariowymi Glo-Fish, które świecą w ciemnościach. Wyrób ten z pewnością nadawałby się na wykwintne danie podczas kameralnej kolacji we dwoje, zastępując przy okazji tradycyjne świece. Problem w tym, że rybka Glo-Fish smakuje na razie tylko kotom. Amerykańskie źródła nie podają, czy koty po zjedzeniu tej rybki także świecą.
Ulepszony łosoś o nazwie AquAdvantage ma stanowić przełom w dziedzinie masowego żywienia i być początkiem rewolucji w naszym menu. „Gazeta Wyborcza” zapowiada, że w kolejce na stół czeka już podobno m.in. „przyjazna środowisku świnia, której odchody zawierają zmniejszoną ilość fosforu”, a także „krowy produkujące zdrowsze mleko”. Szczególnie ważna jest ta druga informacja, gdyż wynika z niej, że zwykłe naturalne mleko nie jest mlekiem wystarczająco zdrowym.
Czy nowy łosoś AquAdvantage uratuje świat przed głodem łososia? Apetyty w tym względzie hamuje na łamach „New York Timesa” jeden z dyrektorów firmy, która niebawem wypuści go na rynek. „Nie ma się co obawiać, że doczekamy się łososia wielkości sterowca »Hindenburg«”, uspokaja.
Trochę szkoda. Chociaż z drugiej strony jest obawa, że pojawienie się łososia tej wielkości może zachęcić naukowców do wyprodukowania genetycznie zmodyfikowanego człowieka, który by go zjadł.