Jako menedżer jest uparty, ponieważ prowadzi całkowicie anachroniczną spółdzielnię pracy, udowadniając, że to w ogóle ma sens, że da się w ten sposób zarabiać pieniądze i skutecznie konkurować z medialnymi gigantami.
Jako przyjaciel twardo trzyma się poglądu, że pracę i przyjaźń da się pogodzić i rozdzielić zarazem; przyjaźnie kultywuje konsekwentnie, bo bez wspólnoty myśli, doświadczenia, wrażliwości w tym fachu nic wartościowego zrobić się nie da.
Jako osoba prywatna – zważywszy na pięciokrotne ojcostwo – wykazuje konserwatyzm ekstremalny.
Jako redaktor natomiast jest uparty, twardy i konserwatywny zarazem, gdyż apodyktycznie realizuje anachroniczną koncepcję dziennikarstwa, wedle której:
• trzeba robić gazetę mądrą;
• trzeba pisać składnie i pięknie;
• cokolwiek się pisze, trzeba wiedzieć, po co się to pisze (a zwłaszcza czytelnik powinien wiedzieć, po co każe mu się to czytać);
• trzeba się wystrzegać: pseudointelektualnego gadulstwa, ale i tabloidyzacji, mędrkowania, ale i taniej sensacji, nieprawdy i niechlujstwa, pochopności sądów i łatwizny wyrokowania, manipulacji i tromtadracji, słowem tandeciarstwa;
• trzeba chuchać i dmuchać na niezależność polityczną i finansową.
W celu osiągnięcia spodziewanego efektu Baczyński potrafi użyć wszelkich środków, z których najbardziej radykalny polega na tym, że wychodzi z roboty ostatni (nie ma skuteczniejszego sposobu na wzbudzenie w pracowniku poczucia winy i wstydu). Zwykł też manifestacyjnie okazywać swoje nieukontentowanie charakterystycznym zamilknięciem (mógłby raz w życiu wrzasnąć, a milczy i tylko mu charakterystycznie żuchwa niemo zgrzyta). Narzędziem władzy skrajnie apodyktycznej jest ołówek Baczyńskiego, którym uparcie wszystko poprawia, dezorganizując życie codzienne i rujnując dobre samopoczucie autorów i redaktorów.
Poza tym Jerzy Baczyński jest piekielnie inteligentnym, otwartym, dowcipnym, serdecznym, hojnym, imponująco konsekwentnym liberałem i fantastycznym redaktorem.
Zespół Polityki