Dzięki Google Earth można podejrzeć, czasem bardzo szczegółowo, większość miejsc na Ziemi, z wyjątkiem Chin. Amerykański gigant Google nie dostał zgody na stworzenie mapy internetowej tego kraju. Od maja zagraniczne firmy świadczące w Chinach usługi kartograficzne w Internecie muszą mieć specjalne pozwolenie. Powinny też nawiązać współpracę z lokalnym przedsiębiorstwem. Google Earth próbował walczyć z tymi przepisami, więc zgody nie dostał. Natura jednak nie znosi próżni – szybko powstała chińska wersja popularnego serwisu. Map World jest bezpłatny i pozwala użytkownikom podglądać nie tylko chińskie, ale i inne miasta świata. Ustępuje tylko Google Earth, jeśli chodzi o częstotliwość uzupełniania danych. Google potrafi zrobić to w kilka minut, podczas gdy Chińczycy chcą wprowadzać zmiany dwa razy w roku.
Podobną bitwę w zeszłym roku przegrał inny amerykański gigant, serwis eBay. Chińczycy wpuścili go na swój rynek, ale równolegle stworzyli rodzimy serwis Taobao – lokalne skrzyżowanie serwisu aukcyjnego i pasażu handlowego, który w ciągu kilku lat zdobył prawie pół miliarda klientów.
Polityka
44.2010
(2780) z dnia 30.10.2010;
Flesz. Świat;
s. 12