Archiwum Polityki

Polityka i obyczaje

Muzyka nie łagodzi obyczajów? Sprawozdawca „Gazety Wyborczej” pisał: „Prawicowy portal zajmujący się zwykle polityką jeszcze przed finałem dał tytuł »Konkurs Chopinowski: czterech Rosjan w finale. Będzie okazja do dalszego ocieplenia relacji? I gromkie kochajmy się! popłynie od Władywostoku po Szczecin?«. Polityka zjada kolejne dziedziny życia, ale żeby Konkurs Chopinowski?”.

Z kolei krytyka „Polski” zastanowiła sympatia publiczności dla Ingolfa Wundera: „Oto nadwiślańscy melomani stanęli murem za Austriakiem, jakby zapominając, że w finale znalazł się także Polak, i to znakomicie grający – Paweł Wakarecy. Czyżbyśmy stali się nagle bardziej otwarci na obcych?”.

Prof. Janusz Czapiński przekonywał dziennikarkę „Polski”, by nie uciekała z „tego kraju”: „Większość ludzi dookoła siebie ma pani całkiem normalnych. Może pani z nimi usiąść do kawy czy do wódeczki i o normalnych sprawach porozmawiać... Siłą polskiej demokracji jest to, co się dzieje w domach Kowalskiego i Malinowskiego, a nie w domu tego czy innego polityka”.

Nowy szef Solidarności Piotr Duda obiecuje: „Zapewniam, że nie będzie tak, że Solidarność zrobi demonstrację pod Warszawą w Lesie Kabackim, żeby nikomu nie przeszkadzać i jeszcze przeprosi zwierzęta. Nie, bo demonstracja ma boleć. A jak nie boleć, to przynajmniej ma być medialna”.

Reporter TVN dostrzegł w okolicach Sejmu mocno zataczającego się mężczyznę i zachował się ładnie, pytając, czy nic mu nie dolega. – Nieee – usłyszał bełkotliwą odpowiedź. – Ja jestem pooosłem. Pooosłem peeeeseeel!...”. Jak się okazało, nietrzeźwy już w porze przedpołudniowej poseł nazywa się Andrzej Pałys. A w Sejmie w tym czasie trwała burzliwa debata o in vitro.

Teologiczne rozważania Leszka Millera w jednym z tabloidów: „Jeśli dziś żyłby Jezus, to mając współczesną wiedzę o osiągnięciach medycyny, zabroniłby niepłodnym parom mieć dzieci? A może uznałby to za cud? W końcu Kościół wyznaje dogmat niepokalanego poczęcia, a in vitro to klasyczny przykład zapłodnienia bez seksu”.

Były bokser, dwukrotny mistrz olimpijski Jerzy Kulej w „Wysokich Obcasach” o potyczkach z polityką: „Z zawałem serca na pogotowiu wylądowałem dopiero wtedy, kiedy zostałem posłem... Myślałem, że na Wiejskiej będzie elita, a zobaczyłem szkołę chamstwa. Po nocach nie mogłem spać. Zrezygnowałem z polityki. Dzisiaj wiem, że bycie posłem to stres większy niż na ringu”.

Prezydent wyciąga rękę do Jarosława Kaczyńskiego, czemu chłodno przygląda się wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski: „Chciałbym się mylić, ale nie mam takich złudzeń, jakie dyktuje serce prezydentowi Komorowskiemu. Dlatego najlepszym wyjściem jest odejście z polityki Kaczyńskiego. Oczywiście chodzi o drogę wyborczą, bo on zaraz zacznie insynuować, że chodzi mi o coś innego”.

Co by pan podał na kolację pojednawczą dla Tuska i Kaczyńskiego, oprócz paru butelek wina? – zapytał Roberta Makłowicza dziennikarz „Dużego Formatu”. Specjalista od kuchni środkowoeuropejskiej udzielił wymijającej odpowiedzi: „Podawanie im kolacji mnie nie interesuje, chociaż polityka – owszem, zbyt wiele od niej zależy. Kasuję bilety w tramwajach, wyrzucam śmieci do kosza i chodzę na wybory”.

Jak zauważyła „Rzeczpospolita”, wraz z końcem prac komisji śledczej, badającej aferę hazardową, wzrasta aktywność jednego z głównych jej bohaterów, byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. Z posiedzenia na posiedzenie przenosi się z dalszych miejsc sali sejmowej w coraz bliższe sąsiedztwo foteli zajmowanych przez ważnych polityków PO. Jednak rzecznik rządu Paweł Graś zapewnia: „Premier od dawna nie utrzymuje z nim kontaktu”.

Platformie wolno w praktyce więcej – tłumaczył w wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego” poseł Jarosław Gowin. „Z różnych powodów: bo lepiej rządzimy niż PiS, ale i ładniej wyglądamy, jesteśmy sympatyczniejsi, panuje u nas większy pluralizm wewnętrzny...”.

Po łódzkiej tragedii wypowiedział się w „Super Expressie” pisarz i ekspert w dziedzinie psycholingwistyki Tomasz Piątek. Na pytanie: „Czy zgodzi się pan z tezą, że język polskiej klasy politycznej odbezpieczył i przeładował broń?”, odpowiedział z rozbrajającą szczerością: „Tak, oczywiście. Ja sam wielokrotnie miałem ochotę zamordować Jarosława Kaczyńskiego czy Donalda Tuska. Kaczyńskiego – za jego słowa. Tuska – za jego decyzje”.

Mimo zapewnień wszystkich partii o specjalnych względach dla pań przy tworzeniu list wyborczych, w praktyce wszystko wygląda po staremu – konstatuje „Dziennik. Gazeta Prawna”. Co potwierdza Joanna Reyman z Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej: „Wiele pań skarżyło się, że są traktowane przez swoje ugrupowania jak paprotki. Są na listach, ale poza wybieralną piątką...”. I Magdalena Środa, była pełnomocnik rządu ds. równego traktowania kobiet i mężczyzn: „Z całej Polski otrzymuję skargi od kobiet, które są usuwane z list wyborczych lub przesuwane na gorsze miejsca”.

Polityka 44.2010 (2780) z dnia 30.10.2010; Polityka i obyczaje; s. 114
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną