Portier, który Ryszarda C. widział, nie potwierdza, że to był on, ale przyznaje, że mężczyzna zachowywał się podejrzanie, bo gdy tylko dowiedział się, że biuro jest zamknięte, poszedł sobie, nie pytając nawet o adres biura PiS. Zachowanie to natychmiast wzbudziło w marszałku Niesiołowskim podejrzenie, że Ryszard C. właśnie jego chciał zabić jako pierwszego, co z kolei zbulwersowało polityków PiS. Ostro zaprotestowali oni przeciwko robieniu z Ryszarda C. człowieka niespełna rozumu, który nie wiedział, kogo chciał zabić jako pierwszego, i w konsekwencji poważnych zaburzeń umysłowych wybrał Niesiołowskiego zamiast prezesa PiS.
Tymczasem dane zebrane przez policję świadczą o tym, że Ryszard C., zanim dokonał mordu, był widziany w wielu miejscach. Pojawiła się nawet opinia, że Ryszardów C. mogło być kilku, chociaż policja na razie nie jest w stanie podać dokładnej ich liczby. Zdaniem świadków, krótko przed zamachem jeden z nich miał się pojawić w Centrum Informacji Turystycznej jako „starszy, siwy mężczyzna”. Mimo precyzyjnego opisu podanego przez świadka, policja nie ma pewności, czy był to morderca Ryszard C., czy inny nieznany jej morderca. Gdyby potwierdziło się to drugie, sprawa nabrałaby charakteru rozwojowego, gdyż konieczna byłaby kontrola wszystkich starszych siwych mężczyzn z terenu Łodzi i okolic.
Wśród polityków zapanował lęk przed mordercami. „Rzeczpospolita” podała ostatnio, że we Wrocławiu zatrzymano człowieka, który będąc pod wpływem alkoholu zadzwonił pod numer alarmowy 112, grożąc, że zabije europosła Kurskiego. Wiadomość jest szokująca, ale cieszy fakt, że potencjalny morderca wybrał akurat ten numer, gdyż dzięki temu policja mogła mu udzielić szybkiej pomocy i nie doszło do tragedii.
Niestety takie zachowanie morderców to wciąż rzadkość, dlatego BOR zaproponował ochronę niektórym najbardziej narażonym na mordercze ataki politykom. Mówi się, że ochroną mają zostać objęci również posłowie na terenie Sejmu, w tym marszałek Niesiołowski, który na sejmowej sali narażony jest na ciągłe ataki prezesa Kaczyńskiego i jego kolegów.