Politycy PO zareagowali na deklarację bez nienawiści, ograniczając się jedynie do stwierdzenia, że jest ona dokumentem aroganckim, jednostronnym i żaden polityk PO jej nie podpisze.
W odpowiedzi na jednostronny dokument PiS posłowie Borowski (SDPL), Lis (SD) i Żelichowski (PSL) zaproponowali wielostronny projekt specjalnej uchwały potępiającej łódzki mord i piętnującej agresję w życiu politycznym. Posłowie ci zadeklarowali, że w uchwale nie będzie żadnych sformułowań, które mogłyby kogoś urazić.
Niestety posłowie PiS poczuli się projektem urażeni i potępili go m.in. za to, że nie jest on ich autorstwa, co rodzi podejrzenia o manipulację. Jako prowokację potraktowali również to, że mord łódzki próbują potępiać przedstawiciele partii, których członkowie w tym mordzie nie zginęli, co prowadzi do zamazywania prawdy.
Kolejnym ważnym krokiem w eliminowaniu języka nienawiści okazał się list prezydenta Komorowskiego do szefów klubów parlamentarnych, w którym zadeklarował on poparcie inicjatyw politycznych, kładących kres bezsensownej wojnie polsko-polskiej. „Wszyscy pragniemy, by ta tragicznie przelana krew przyczyniła się do stonowania przejawów politycznej nienawiści” – czytamy w liście.
Starając się tonować przejawy politycznej nienawiści, prezes PiS ocenił list Komorowskiego jako „socjotechnikę” i „rozmywanie sprawy”. Mimo to zadeklarował chęć kontynuowania wysiłków na rzecz wyeliminowania języka nienawiści, w związku z czym nie wykluczył napisania pozbawionej agresji i utrzymanej w duchu porozumienia odpowiedzi, ostro potępiającej list prezydenta.
Za swoiste zwieńczenie wspólnych wysiłków na rzecz wyeliminowania języka nienawiści, trzeba uznać nieprzekazanie sobie przez prezydenta i prezesa PiS znaku pokoju w łódzkiej katedrze podczas pogrzebu zamordowanego działacza PiS. Zdaniem wielu osób było to zachowanie bardzo odpowiedzialne, gdyż jakakolwiek próba przekazania sobie tego znaku mogłaby doprowadzić do ostrej konfrontacji i dalszej eskalacji języka nienawiści.